Podczas zaczynającego się w poniedziałek szczytu G20 w meksykańskim Los Cabos może się odbyć sąd nad Unią Europejską, która jest coraz częściej obwiniana o wywoływanie zamętu na międzynarodowych rynkach i hamowanie światowego wzrostu gospodarczego.
– Mamy nadzieję, że szczyt zajmie się głównym problemem światowej gospodarki – stwierdził chiński wiceminister finansów Hu Guangyao.
– Europejski kryzys wpływa na całą światową gospodarkę – wtórował mu prezydent Meksyku Felipe Calderon, który będzie gospodarzem szczytu (18 i 19 czerwca). Jego zdaniem światowi przywódcy muszą doprowadzić do przyjęcia długofalowego planu dla Europy.
Unijne półśrodki
Od kilku dni pod adresem Europy padają apele o odważne decyzje, które przywrócą wiarę w strefę euro. Dotychczasowe działania są powszechnie postrzegane jako półśrodki, które nie są w stanie uleczyć źle skonstruowanej unii walutowej. Wiary w strefę euro nie przywrócił pakt fiskalny, który miał wymusić większą dyscyplinę budżetową, ani Europejski Fundusz Stabilizacyjny, w którym zgromadzono 700 miliardów euro na ratowanie zadłużonych krajów. Inwestorzy nadal nie mają pewności, czy strefa euro w ogóle przetrwa, a ich obawy zamiast maleć, ciągle rosną.
Podsyca je niepewna sytuacja w Grecji, gdzie w niedzielę odbędą się powtórzone wybory parlamentarne, które mogą zdecydować, czy kraj ten zachowa wspólną walutę. Wyjście Aten ze strefy euro mogłoby zwiększyć oprocentowanie europejskich długów uniemożliwiając ich spłatę i spychając kolejne kraje na skraj przepaści.