Wraz z uniezależnieniem politycznym idzie uniezależnienie zbrojeniowe. Rosja, do niedawna główny dostawca sprzętu wojskowego w przestrzeni postsowieckiej, zaczyna tracić rynki zbytu. Ostatni przykład – Azerbejdżan. Armia tego kraju rezygnuje z automatów Kałasznikow na rzecz izraelskich karabinów Tavor. Według nieoficjalnych doniesień w Azerbejdżanie powstanie nawet zakład produkcji tej broni. Izraelskie automaty to tylko jeden z ostatnich zakupów Azerbejdżanu w Izraelu. Jak pisze „Jerulasem Post", Azerowie kupują od państwa żydowskiego także bezzałogowe samoloty, systemy przeciwrakietowe i inny sprzęt. W sumie za 1,6 miliarda dolarów. To wynik zbliżenia między obydwoma państwami. – Łączy nas to, że mamy wspólnego wroga. Iran – mówi „Rz" izraelski politolog Zeew Magen.
Podobną diagnozę stawiają rosyjscy eksperci. Izraelska broń ma być skuteczniejsza m.in. w walce z prorosyjską Armenią o Górski Karabach, enklawę zamieszkaną przez Ormian, ale w grę wchodzi także sytuacja geopolityczna. Sąsiadujący i skłócony z Azerbejdżanem Iran znalazł się na celowniku USA i Izraela. Władze w Baku, zacieśniając współpracę wojskową z państwem żydowskim, demonstrują, kogo poprą w tym konflikcie. Tracąca kolejne kontrakty w Azerbejdżanie Rosja otwarcie popiera zaś Teheran.
Wcześniej z kałasznikowów zrezygnowały jednak również Gruzja i Ukraina. Kraje, które postawiły na zbliżenie z Zachodem. MSW w Kijowie informowało o nabyciu licencji na produkcję izraelskich tavorów już cztery lata temu, za rządów prozachodniej ekipy pomarańczowej rewolucji. Broń trafiła na uzbrojenie żołnierzy jednostek specjalnych.
Rosyjscy eksperci tłumaczą, że sprawa ma tło polityczne. Aspirująca do NATO Gruzja nie chce kupować broni od państwa, z którym w 2008 r. toczyła wojnę. Przedstawiciele gruzińskich władz tłumaczyli, że o ile Rosja chętnie dostarczała broń, o tyle gorzej już było z amunicją. Również Ukraina – szczególnie za czasów prezydentury Wiktora Juszczenki – czuła się poważnie zagrożona przez Rosję.
Decyzja władz w Baku ma być zaś odpowiedzią na rezygnację Rosji ze stacji radarowej w azerbejdżańskiej Gabali. Moskwa nie zgadza się na podwyżkę opłat za dzierżawę radaru, która ma wzrosnąć z 7 do 300 milionów dolarów rocznie.