Korespondencja z Grodna
- Mamy informację, że w 2010 roku Stefan Eriksson niejednokrotnie osobiście przekazywał instrukcje, pieniądze radykalnym grupom i ekstremistom, przygotowującym akcję zbrojną przeciwko Białorusi na wzór arabskiej wiosny – tak skomentowała w piątek w wieczornych wiadomościach białoruska telewizja państwowa informację o tym, że ambasador Szwecji Stefan Eriksson został pozbawiony akredytacji przez białoruskie MSZ.
Kilka godzin wcześniej o incydencie poinformował na Twitterze szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt. Minister napisał, że reżim Łukaszenki wydalił ambasadora Szwecji za „zbyt aktywne wspieranie praw człowieka". „To oburzające. To demonstruje istotę reżimu" – dodał Bildt. W kolejnym zaś wpisie poinformował, że Szwecja nie życzy sobie obecności na swoim terytorium ambasadora Białorusi i dwóch innych dyplomatów.
Do wojny dyplomatycznej między Sztokholmem a Mińskiem doszło po zuchwałej akcji w obronie praw człowieka na Białorusi, jaką przeprowadzili miesiąc temu właściciel i pracownicy szwedzkiej agencji reklamowej Studio Total.
4 lipca, dzień po demonstrującej siłę militarną Białorusi defiladzie z okazji Święta Niepodległości, szwedzcy piarowcy wtargnęli samolotem w przestrzeń powietrzną Białorusi i zrzucili nad podmińskim Iwieńcem i białoruską stolicą setki pluszowych misiów z hasłami w obronie wolności słowa i demokracji.