O potrzebie wprowadzania do szkół lekcji tolerancji wobec mniejszości narodowych w rosyjskiej stolicy mówi się od lat. W 2009 roku pomysł ten popierał ówczesny mer Moskwy Jurij Łużkow. Apelował do nauczycieli, by przeprowadzali lekcje tolerancji na początku roku szkolnego. Ale skończyło się na apelach i zapowiedziach.
Teraz moskiewscy urzędnicy wracają do sprawy. W tym roku do szkół trafi podręcznik „Etno-Moskwa", z którego uczniowie dowiedzą się o tradycjach i świętach mniejszości narodowych mieszkających w stolicy oraz ważnych dla nich miejscach, także świątyniach, np. meczetach i synagogach. Podręcznik będzie też służył do organizowania wycieczek do tych dzielnic Moskwy, gdzie znajdują się duże skupiska Tatarów, Ormian czy Tadżyków.
Zdaniem moskiewskich władz wiedza uczniów o tradycjach i kulturze innych narodów, obok których mieszkają na co dzień, jest słaba. Młodzi nie wiedzą np., co to jest Chanuka (święto żydowskie, upamiętniające powstanie Machabeuszy) czy Sabantuj (tatarskie święto ludowe). Według socjologów niewiedza rodzi niechęć wobec obcych. Na razie nie wiadomo, czego konkretnie będą dotyczyły lekcje i sam podręcznik.
Pomysł urzędników popierają eksperci, ale ostrzegają przy tym, że wymuszona tolerancja nie da zamierzonych efektów.
– Nauczanie tolerancji może przybrać formę jej wymuszania. A z doświadczenia wiemy, jak dzieci podchodzą na przykład do obowiązku czytania dzieł literackich. Nałożenie obowiązku może wywołać niezamierzony, negatywny efekt – dowodzi szefowa organizacji Moskiewscy Rodzice Galina Sznajder.