Akin wzbudził ogromną konsternację stwierdzeniem, że kobieta w przypadku „prawdziwego" gwałtu ma zdolność do obrony przed zapłodnieniem. Użył przy tej okazji określenia „legitimate rape", co może być rozumiane dwuznacznie – albo jako gwałt w sensie prawnym, albo gwałt uzasadniony. Mimo że dzień później przeprosił za swoje słowa, republikanie doszli do wniosku, że jego dalsza obecność w kampanii zaszkodzi partii, i zażądali od niego rezygnacji. Skandal odwraca bowiem uwagę mediów i opinii publicznej od najważniejszych tematów kampanii.
Dla demokratów wpadka Akina jest nie lada gratką. Ubiegający się o reelekcję prezydent USA Obama w przedwyborczych sondażach ma lekką przewagę wśród kobiet. Mogą więc wykorzystać temat aborcji dla pozyskania głosów w kilku ważnych stanach – Kolorado, Ohio, w Wirginii i na Florydzie.
Obama pozwolił sobie w środę na złośliwą uwagę, że – sądząc po jego poglądach na temat gwałtu – kongresmen Akin najwyraźniej opuścił jakieś ważne lekcje w szkole. Przypomniał też, że kandydat na senatora zasiada w Izbie Reprezentantów w Komisji ds. Nauki i Technologii. – To kongresmen, który chce się cofać, zamiast iść do przodu. Walczy z tym, co zostało już wyjaśnione 20–30 lat temu – mówił prezydent podczas imprezy w Nowym Jorku z okazji zbierania funduszy na kampanię.
O rezygnację zaapelowali do Akina zarówno republikański kandydat na urząd prezydenta Mitt Romney, jak i na wiceprezydenta – Paul Ryan. Szefowie kampanii GOP („Grand Old Party", „Wielka Stara Partia", jak nazywani są republikanie) nie ukrywają rozdrażnienia, bo skandal w Missouri skierował publiczną dyskusję na drażliwy temat aborcji, który dzieli także republikanów.
Wskutek afery ostatnie wystąpienia obu polityków w kluczowych stanach – Iowa, Wirginii i Karolinie Północnej – przeszły prawie niezauważone. Przy okazji obaj kandydaci musieli wyjaśniać swoje stanowiska w tej sprawie, które znacznie się między sobą różnią. Ryan jest twardym obrońcą życia poczętego, a Romney – jako były gubernator lewicującego Massachusetts – ma w tej sprawie dużo bardziej liberalne poglądy.