USAID (Agencja Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego) założona przez Johna Kennedy'ego w 1961 r. ma zakończyć działalność w Rosji do 1 października. Funkcjonowała w tym kraju od 20 lat. Na wsparcie rosyjskich organizacji pozarządowych i realizację programów społecznych i gospodarczych wydała ponad 2,5 miliarda dolarów. Departament Stanu USA zdecydował o zamknięciu jej biura w Moskwie po tym, gdy o zakończeniu jej działalności zadecydowały rosyjskie władze.
MSZ w Moskwie tłumaczyło decyzję władz, oskarżając USA o „próbę wykorzystywania USAID do wpływania na rosyjskich polityków i wyniki wyborów". – Taka decyzja została podjęta, ponieważ działalność przedstawicieli organizacji (USAID – red.) w naszym kraju jest daleka od celów, które miały polegać na ułatwianiu rozwoju dwustronnej współpracy humanitarnej – mówił rzecznik MSZ Aleksander Łukaszewicz.
Odejście USAID uderzy w rosyjskie organizacje broniące praw człowieka i monitorujące wybory, m.in. w Moskiewską Grupę Helsińską i Gołos.
– Ofiarą decyzji naszych władz nie będzie USAID. My nią będziemy. Ucierpią na tym nie tylko organizacje korzystające z pomocy USAID, ale także zwykli Rosjanie, którzy szukali pomocy u nas – uzasadniała szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa. Zdaniem publicysty „RIA-Nowosti" Dmitrija Babicza konflikt między władzami na Kremlu a amerykańską organizacją był nieuchronny. – Władimir Putin nie ukrywa, że jego celem jest oddzielanie rosyjskiej polityki od zagranicznych pieniędzy. A USAID w ostatnich latach coraz bardziej interesowała się procesami politycznymi w Rosji. Nie cieszę się z tego konfliktu, ale nie zgadzam się też z tezą, że odejście USAID będzie oznaczało koniec działania wielu rosyjskich organizacji – mówi „Rz" Babicz. Pytany, czy to koniec resetu w stosunkach rosyjsko-amerykańskich, odpowiada: – Dalszy scenariusz ich rozwoju będzie zależał od wyborów w USA. Dla Moskwy byłoby lepiej, gdyby u władzy pozostał Obama. W ostatnich latach miał zastrzeżenia wobec władz Rosji dotyczące np. stanowiska w sprawie Syrii czy Libii, ale w przeciwieństwie do Romneya jest pragmatykiem i nie uważa Rosji za zagrożenie.
– Teraz władze na Kremlu powinny się zastanowić, kto zastąpi USAID i będzie wspierać organizacje pozarządowe – mówi "Rz" szef Centrum Informacji Politycznej w Moskwie. Jego zdaniem między Moskwą i Waszyngtonem dojdzie jeszcze do wielu starć. – Ale to nie oznacza końca naszych obustronnych relacji – uspokajał Muchin.