Podczas środowej audiencji generalnej Benedykta XVI na placu Świętego Piotra po raz pierwszy, oprócz kilkunastu języków europejskich, pojawił się i arabski. Odczytano w nim skrót papieskiego przesłania. Użył go też sam Benedykt XVI, błogosławiąc „wszystkich ludzi, którzy mówią po arabsku".

Z radością przyjęli to arabscy chrześcijanie.

– To znaczy, że chrześcijaństwo na Bliskim Wschodzie, tu przecież narodzone, jest bardzo ważne dla Kościoła. I bliskowschodni Arabowie, którzy chcą tutaj pozostać, mają wsparcie – mówi „Rz" Nadżi al Churi, wpływowy w Libanie maronita (wierny największego w tym kraju Kościoła katolickiego obrządku wschodniego).

Wielu chrześcijan z krajów ogarniętych konfliktami czuje się zagrożonych. Tysiące uciekły w ostatnich latach z Iraku. Teraz podobnie może być z Syrią. Podobnego poparcia chrześcijanom w regionie udzielił Benedykt XVI podczas wrześniowej pielgrzymki do Libanu.

Wieści z Watykanu pozytywnie przyjęło też wielu muzułmanów. – To wydarzenie symboliczne. Nie wystarczy oczywiście na całkowitą zmianę wizerunku tego papieża, który jest uważany za zamkniętego wobec świata islamu, a nawet agresywnego. Ale wierzę, że będzie miało pozytywny wpływ na stosunki muzułmanów i chrześcijan – mówi „Rz" Abderrauf Unajes, muzułmanin, były szef MSZ Tunezji w rządzie tymczasowym, który działał po obaleniu na początku zeszłego roku prezydenta Zina al Abidina Ben Alego.