Sytuacja czeskiego rządu jest coraz trudniejsza. Poważnym ciosem dla gabinetu premiera Petra Nečasa okazały się w ubiegłym tygodniu przegrane wybory regionalne, w których triumfowała opozycyjna Partia Socjaldemokratyczna, a w dwóch województwach wygrali komuniści. Czescy analitycy zastanawiają się już, czy rząd zdoła dotrwać do zapowiadanego na pierwszy weekend listopada kongresu rządzącej Demokratycznej Partii Obywatelskiej (ODS) w Brnie.
W samej ODS pogłębia się trwający od kilku tygodni rozłam. Grupa sześciu wpływowych posłów, na czele których stoi Petr Tluchoř, krytykuje rząd, a ich rebelia oznacza, że gabinet utracił i tak już niezbyt stabilną większość parlamentarną. Środowe spotkanie Nečasa i Tluchora, które miało załagodzić wewnątrzpartyjny spór, okazało się całkowicie bezowocne, tak więc nic nie zapowiada na razie przełamania impasu.
Niezależnie od prawdziwych intencji „buntowników” formalną przyczyną sporu jest obecnie kwestia zmian podatkowych zaproponowanych we wrześniu przez ministra finansów Miroslava Kalouska ze współrządzącej (choć z powodu licznych afer przyprawiającej premiera o ciągły ból głowy) partii TOP 09.
Najważniejsze propozycje to zwiększenie podatku VAT (z 14 i 20 proc. do 15 i 21 proc.) oraz podniesienie stawek dla zamożniejszych Czechów na jeden rok. Cały pakiet stabilizacyjny miałby poprawić bilans budżetu państwa o 22 mld koron (880 mln euro). Jak wyliczyły związki związkowe, proponowane zmiany oznaczają dodatkowe obciążenie każdej rodziny o 600 koron (ok. 100 zł) miesięcznie.
Widząc niemożność przeforsowania proponowanego budżetu, minister finansów zaapelował do posłów o jego wycofanie przed głosowaniem, co miałoby umożliwić przeprowadzenie zmian możliwych do zaakceptowania przez wewnątrzpartyjną opozycję. Zirytowany Kalousek oskarżył zbuntowanych posłów o roztaczanie mirażu „szwedzkich świadczeń za rumuńskie podatki”. Z powodu przejścia w środę projektu przez procedurę drugiego czytania jego wycofanie jest już jednak niemożliwe. W praktyce oznacza to, że trzecie czytanie będzie rozstrzygające dla losów rządu.