Obama wierny Azji

W Birmie i Kambodży nie był jeszcze żaden prezydent USA. Obama jest pierwszy.

Aktualizacja: 18.11.2012 19:37 Publikacja: 18.11.2012 19:01

Prezydent Barack Obama i sekretarz stanu Hillary Clinton byli w niedzielę w buddyjskiej świątyni w T

Prezydent Barack Obama i sekretarz stanu Hillary Clinton byli w niedzielę w buddyjskiej świątyni w Tajlandii

Foto: Associated Press

Wybór celu pierwszej zagranicznej podróży Baracka Obamy tuż po jego reelekcji wyraźnie wskazuje azjatycki azymut polityczny Białego Domu na drugą kadencję. Prezydent Stanów Zjednoczonych odwiedza Tajlandię – wypróbowanego sojusznika USA w Azji Południowo-Wschodniej, oraz Birmę i Kambodżę – dwa kraje, w których żaden urzędujący amerykański prezydent nigdy nie postawił stopy.

Przesunięcie akcentów

Region Azji i Pacyfiku stał się w czasie prezydentury Obamy najważniejszym obszarem zainteresowania amerykańskiej polityki. Dokładnie rok temu prezydent podczas szeroko komentowanego przemówienia w parlamencie Australii oświadczył, że „misja Ameryki w Azji i na Pacyfiku otrzymała najwyższy priorytet", a region ten jest „kluczem do przyszłości". W retoryce amerykańskich analityków pojawiło się pojęcie „rebalancing" (w luźnym tłumaczeniu: przenoszenie akcentów) z kierunku atlantyckiego na Pacyfik. Widać to było doskonale podczas kampanii wyborczej, w której Europa – w przeciwieństwie do Azji – jedynie z rzadka pojawiała się jako temat rozważań o polityce zagranicznej obu kandydatów.

Zaledwie trzy dni przed azjatycką eskapadą prezydenta sekretarz stanu Hillary Clinton i sekretarz obrony Leon Panetta zdążyli już odwiedzić Australię, gdzie przekonywali gospodarzy do zacieśnienia współpracy wojskowej (Australijczycy zgodzili się na rozmieszczenie u siebie elementów dwóch amerykańskich systemów obserwacji przestrzeni kosmicznej, zadaniem których jest m.in. śledzenie chińskich prób z rakietami balistycznymi). Panetta przygotował też wizytę swojego szefa, odwiedzając jeszcze przed nim Bangkok.

Z Pekinem w tle

Prezydencka wizyta w Tajlandii budzi akurat najmniej emocji.  Znacznie trudniejsze zadanie czeka Obamę w dwóch pozostałych stolicach. Ani Kambodża, ani wychodząca powoli z półwiecznej wojskowej dyktatury Birma (Myanmar) nie są jeszcze państwami demokratycznymi. Podróż do Phnom Penh udało się połączyć z polityką regionalną – w kambodżańskiej stolicy weźmie udział w drugim Szczycie Azji Wschodniej (gdzie pożegna Wen Jiabao, odchodzącego z urzędu premiera Chin) oraz w szczycie ASEAN – USA. Będzie musiał zapewnić swoich regionalnych sojuszników o amerykańskim wsparciu, choć przeprowadzone już i zapowiedziane kolejne cięcia wydatków Pentagonu budzą ich obawy w kontekście rosnącej potęgi gospodarczej i militarnej Pekinu. Umacnianie związków z Tajlandią, Filipinami czy Tajwanem bez wywoływania konfliktu z coraz bardziej pewnymi siebie Chinami będzie wymagało sporego kunsztu dyplomatycznego.

Największe zainteresowanie towarzyszyć będzie niewątpliwie wizycie w Birmie, która po przeprowadzeniu na poły wolnych wyborów i uwolnieniu setek opozycjonistów (z noblistką Aung San Suu Kyi na czele) zmierza ku demokratyzacji i otwiera się na świat. Obama będzie zachęcał gospodarzy do śmielszych kroków w tym kierunku, ale nie ulega wątpliwości, że będzie też starał się ich przekonać do współpracy z USA.

Przez wiele lat Birma uchodziła wręcz za chińskie dominium gospodarcze i bazę wypadową na Ocean Indyjski. W ostatnich miesiącach wyścig o warte 18 mld dolarów birmańskie inwestycje dla swoich firm wygrali Japończycy. Zdobyciem kontraktów oraz otwarciem fabryk w państwie o najtańszej w regionie sile roboczej są też zainteresowane koncerny amerykańskie.

Romney oskarża

Tymczasem niedawny rywal Baracka Obamy Mitt Romney oskarżył prezydenta o „niezwykłą szczodrość" dla niektórych grup wyborców w czasie niedawnej kampanii. „Studentom prezydent obiecał tanie kredyty na kształcenie, kobietom bezpłatne środki antykoncepcyjne, a ludziom zarabiającym najmniej – darmowe ubezpieczenie zdrowotne" – cytuje Romneya „New York Times". Wiele obietnic składał też Afroamerykanom i Latynosom. To właśnie miało mu zapewnić sukces wyborczy.

Wybór celu pierwszej zagranicznej podróży Baracka Obamy tuż po jego reelekcji wyraźnie wskazuje azjatycki azymut polityczny Białego Domu na drugą kadencję. Prezydent Stanów Zjednoczonych odwiedza Tajlandię – wypróbowanego sojusznika USA w Azji Południowo-Wschodniej, oraz Birmę i Kambodżę – dwa kraje, w których żaden urzędujący amerykański prezydent nigdy nie postawił stopy.

Przesunięcie akcentów

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021