Co najmniej 15 tys. Greków znajdzie w najbliższych dniach w swych skrzynkach pocztowych niecodzienne listy z urzędów podatkowych. Adresaci tych listów ulokowali w ostatnich kilku latach za granicą w sumie 5 mld euro. Władze skarbowe zamierzają wyjaśnić pochodzenie tych pieniędzy oraz czy został zapłacony podatek. Zdaniem greckich mediów postępowanie wyjaśniające doprowadzi do zasilenia kasy państwa o 2 mld euro. Pod lupą znajduje się 54 tys. osób fizycznych i firm, które ulokowały za granicą 22 mld euro.
Takie działania rządu Antonisa Samarasa są mile widziane przez wierzycieli Grecji. Podobnie jak uchwalenie niedawno okrojonego o prawie 10 mld euro budżetu na przyszły rok oraz wprowadzenie nowych drastycznych oszczędności. W opinii Aten piłeczka znajduje się w tej chwili po stronie wierzycieli i to do nich należy ostateczna decyzja, co dalej z Grecją. Kraj czeka od lata tego roku na co najmniej 31,5 mld euro kredytów z drugiego pakietu ratunkowego.
Sprawą zajmą się dzisiaj ministrowie finansów grupy euro. Ich problem to jednak dzisiaj nie Grecja, ale Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW). Jest oprócz UE oraz Europejskiego Banku Centralnego (EBC) wierzycielem Grecji i domaga się darowania jej części długu publicznego. – Bez tego Grecja nie stanie o własnych siłach na nogi – argumentuje MFW. – Darowanie części długu Grecji nie jest przedmiotem naszych rozważań – podkreśla ostatnio przy każdej okazji kanclerz Angela Merkel, wspierana przez większość stolic eurolandu. Różnica zdań na ten temat paraliżuje obecnie dalsze działania w sprawie Grecji i mimo politycznych deklaracji Niemiec czy Francji o zdecydowaniu utrzymania Grecji następuje pewne ożywienie deklaracji, że i tak będzie musiała się ona pożegnać z euro.
Równocześnie za propozycją MFW opowiada się coraz więcej przedstawicieli środowisk finansowych.
– Politycy muszą się zastanowić, czy perspektywa oddłużenia Grecji nie będzie zachętą dla dalszych bolesnych refom – mówi Jens Weidmann, szef Bundesbanku, do niedawna bliski współpracownik Angeli Merkel. Wspierają go członkowie rady EBC oraz niektórzy szefowie wielkich europejskich banków, jak Roland Boekhout kierujący holenderskim bankiem ING Diba.