Piotr Kowalczuk z Rzymu
W prawyborach mógł brać udział każdy dorosły Włoch deklarujący chęć głosowania na lewicową Partię Demokratyczną (PD) w marcowych wyborach parlamentarnych, a także obcokrajowcy posiadający prawo stałego pobytu. Z sondaży wynika, że PD w marcu odniesie bezapelacyjne zwycięstwo, stąd praktycznie ludzie włoskiej lewicy głosowali wczoraj na przyszłego premiera. W chwili zamknięcia tego wydania „Rz" głosowanie trwało. Przeważają opinie, że żaden z kandydatów nie zdobędzie bezwzględnej większości głosów, więc zwycięzcę wyłoni za tydzień dogrywka między przywódcą PD Pierluigim Bersanim (61 l.) a przebojowym burmistrzem Florencji Matteo Renzim (37 l.). Kandydatów jest pięcioro, ale tylko ci dwaj liczą się naprawdę.
Byłby to pojedynek ludzi bardzo różnych. Postawny, choć wyłysiały Bersani sprawia wrażenie człowieka nad wyraz poważnego i surowego, niezwykle rzeczowego, powolnego i solidnego, wyzutego z poczucia humoru, za to z mentorskim zacięciem. Nie mówi, lecz skanduje. Posługuje się nieprzekonującym, politycznym żargonem, co w sumie sprawia, że w telewizyjnych dyskusjach wypada dość blado, choć na wiecach, wśród samych swoich, potrafi porwać tłum. Perfekcyjny produkt partyjnej biurokracji.
Renzi to przy nim nieledwie chłopiec, ujmujący wdziękiem i błąkającym się po twarzy uśmieszkiem. Szczupły, niedbale elegancki, bystry i inteligentny, wulkan energii. Mówi szybko, żywym językiem i dominuje w dyskusji. O ile Bersaniego można co najwyżej polubić, o tyle fani Renziego uwielbiają. To najukochańszy burmistrz Italii – 67 proc. wsparcia.
Konkurenci proponują wyborcom diametralnie różne wizje Włoch. Bersani, syn mechanika samochodowego, absolwent filozofii, jest człowiekiem niewierzącym, o komunistycznych korzeniach. Renzi, lewicowy katolik, skończył prawo. Po studiach pracował w rodzinnej firmie zajmującej się marketingiem. Jeśli coś ich łączy, to wyłącznie euroentuzjazm, choć Bersani chce renegocjować pakt fiskalny i poluźnić obecny rygor finansowy zaprowadzony przez ekipę Mario Montiego. Obiecuje rządzić, opierając się na obecnym partyjnym aparacie. Renzi zapowiada, że „zezłomuje" ekipę starszych działaczy i otworzy szeroko drzwi młodym. Chce jednoizbowego parlamentu i likwidacji prowincji (powiatów).