Korespondencja z Rzymu
Z sondaży i prognoz wynika, że tylko nieprzewidywalny kataklizm może w wiosennych wyborach parlamentarnych wydrzeć lewicy i Partii Demokratycznej (PD) druzgocące zwycięstwo. To Bersani będzie zapewne następnym premierem Włoch.
W prawyborach 25 listopada, w których mógł brać udział każdy deklarujący lewicowe sympatie, Bersani otrzymał najwięcej głosów spośród pięciorga kandydatów, ale nie zdobył bezwzględnej większości. W związku z tym w niedzielę doszło do balotażu między nim a 37-letnim burmistrzem Florencji Matteo Renzim, nową gwiazdą na firmamencie włoskiej polityki. Choć sympatyków lewicy można dziś we Włoszech śmiało szacować na 15–18 mln, głosować poszło zaledwie 2,6 mln. Z sondaży wynika, że gdyby do urn pofatygował się cały elektorat lewicy, kilkoma punktami procentowymi wygrałby Renzi. Gdyby głosowali wszyscy Włosi, odniósłby spektakularne zwycięstwo. Wygrał jednak Bersani, a raczej potężna, odziedziczona po Włoskiej Partii Komunistycznej, machina partyjna Partii Demokratycznej, której przewodzi właśnie Bersani. Poparło go 95 proc. parlamentarzystów PD i 98 proc. partyjnych sekretariatów w regionach, prowincjach i miastach.
Bersani (62 lata) wychował się w okolicach Piacenzy, a więc w panującym w północnej Italii kulcie pracy. Choć ukończył jezuickie gimnazjum, a potem filozofię w Bolonii (pisał pracę o papieżu Grzegorzu Wielkim), zafascynował go komunizm. Z ramienia WłPK był radnym, a potem wiceprzewodniczącym prowincji w Piacenzy. Po upadku muru berlińskiego, jak większość towarzyszy, został socjaldemokratą. Płynął zawsze w mainstreamie postkomunistycznej lewicy. W rządach Romano Prodiego był m.in. ministrem przemysłu i rozwoju gospodarczego. Zdaniem złośliwych sprawia wrażenie przedsiębiorcy pogrzebowego, a mówiąc, nadużywa wskazującego palca, którym grozi i piętnuje. Z usług stylistów nie korzysta. Perfekcyjny produkt partyjnej biurokracji opakowany w szary garnitur.
Większość włoskich komentatorów uważa, że w balotażu przegrał nie tylko ugodowy i pragmatyczny Renzi, ale cała Italia. Obawiają się, że lewica pod wodzą Bersaniego będzie nadal prowadzić bezwzględną wojnę z centroprawicą, pogłębiając jeszcze bardziej ostre podziały wśród społeczeństwa. Bersani przyrzekł, że w rządzeniu krajem oprze się na swojej machinie partyjnej. Recepty Bersaniego na uzdrowienie finansów państwa i gospodarki też nie przekonują ekspertów, tym bardziej że to raczej zbiór haseł niż konkretnych propozycji. Chce odebrać bogatym i dać biednym (superpodatek od własności), renegocjować unijny pakt fiskalny i zmienić ustawę podwyższającą wiek emerytalny zgodnie z żądaniami swojej wyborczej klienteli w związkach zawodowych.