Mario Monti odszedł, aby powrócić

Mario Monti chce zmienić swój kraj. Ma dobry program i przyjaciół w UE, ale najpierw musi wygrać wybory. Kampanię rozpoczął od ataków na Silvia Berlusconiego

Publikacja: 23.12.2012 20:18

Mario Monti

Mario Monti

Foto: AFP

Mario Monti gotów jest stanąć ponownie na czele rządu po lutowych wyborach, choć nie poprze w nich żadnego ugrupowania politycznego. Równocześnie jednak ostrym atakiem na Berlusconiego rozpoczął kampanię wyborczą.

Nigdy przedtem rytualna, podsumowująca rok grudniowa konferencja prasowa szefa rządu nie budziła w Italii takich emocji jak minionej niedzieli. Na dwa miesiące przed wyborami wszyscy z napięciem oczekiwali, że hamletyzujący od dwóch tygodni profesor Monti wreszcie powie jasno, czy weźmie w nich udział jako kandydat na premiera czy też nie.

Z nazwiskiem Montiego na sztandarach (Pro-Monti) do wyborów (24–25 lutego 2013 r.) obiecała ruszyć koalicja kilku ugrupowań centrowych pod wodzą chadeckiej Unii Centrum, wspierana przez fundację szefa Ferrari Luki de Montezemolo.

Za Montim opowiedziały się włoskie elity biznesu, przemysłu i finansów. Co więcej, kandydaturę Montiego wsparł włoski episkopat, watykański dziennik „L'Osservatore Romano”, kanclerz Angela Merkel, prezydent Francois Hollande i wszyscy jak jeden mąż dostojnicy Unii.

Mimo to Monti wahał się, bo jego osobista popularność od chwili, w której objął rządy spadła z 71 do 38 proc., a 60 proc. Włochów nie życzy sobie, by nadal nimi rządził. Poza tym ruchowi Pro-Monti przewodzą Pier Ferdinando Casini i Gianfranco Fini, niedawni sojusznicy Berlusconiego, od blisko 20 lat w parlamencie, a więc niebudzący we Włochach wielkiego entuzjazmu politycy, „którzy już byli”. Co gorsza, zbiegł się tam tłum oportunistów politycznych, którzy liczą, że pod skrzydłami Montiego wejdą znów do parlamentu.

Sondaże na razie dają tej liście 15 proc. głosów. Najpewniej dlatego Monti powiedział, że woli listy wyborcze wokół idei, a nie nazwisk i nie stanie po stronie żadnego ugrupowania politycznego, choć gotów jest stanąć na czele rządu, jeśli z taką prośbą zwróci się doń wyłoniony w lutowych wyborach parlament.

Trudno jednak wyobrazić sobie, żeby Monti przez najbliższe dwa miesiące milczał i czekał na ofertę wybrańców narodu. Tym bardziej że podczas niedzielnej konferencji prasowej zapowiedział publikację dokumentu pt. „Zmienić Włochy, zreformować Europę”, w którym wyszczególni, co powinien zrobić w pierwszym rzędzie nowy rząd, a więc de facto ogłosi w ten sposób własny program wyborczy.

Równocześnie Monti rozpoczął kampanię wyborczą. Jeśli nie własną, to na pewno skierowaną przeciw Berlusconiemu. Wyjaśnił, że wbrew temu, co mówi Berlusconi, europejscy partnerzy nie traktowali go poważnie i głos Włoch w Brukseli w ogóle się nie liczył. Przypomniał, że partia Berlusconiego najpierw wycofała swoje poparcie dla jego rządu, mówiąc „Miało być lepiej, a jest fatalnie”, by kilka dni później zaoferować mu swoje poparcie, jeśli wystartuje jako „kandydat wszystkich sił umiarkowanych”.

Monti przestrzegał też przed populizmem Berlusconiego, a nawet zarzucił mu kłamstwo. Zacytował przy okazji maksymę: „Mąż stanu myśli o przyszłych pokoleniach, polityk o najbliższych wyborach”. Dostało się też, choć o wiele mniej, radykalnej lewicy, a szczególnie potężnym lewicowym związkom zawodowym, które zdaniem Montiego żyją ideami przeszłości.

Zdaniem większości włoskich komentatorów Monti ma szanse zostać premierem, ale tylko wówczas, gdy lutowe wybory nie wyłonią zdolnej do rządzenia większości.

Piotr Kowalczuk z Rzymu

Mario Monti gotów jest stanąć ponownie na czele rządu po lutowych wyborach, choć nie poprze w nich żadnego ugrupowania politycznego. Równocześnie jednak ostrym atakiem na Berlusconiego rozpoczął kampanię wyborczą.

Nigdy przedtem rytualna, podsumowująca rok grudniowa konferencja prasowa szefa rządu nie budziła w Italii takich emocji jak minionej niedzieli. Na dwa miesiące przed wyborami wszyscy z napięciem oczekiwali, że hamletyzujący od dwóch tygodni profesor Monti wreszcie powie jasno, czy weźmie w nich udział jako kandydat na premiera czy też nie.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021