Dwa i pół tygodnia po rozpoczęciu interwencji w Mali siły francuskie kontrolują już duże obszary północnej części kraju objęte od wiosny ubiegłego roku rebelią fundamentalistów islamskich związanych z Al Kaidą Islamskiego Maghrebu. Po zajęciu ważnego miasta Gao islamiści praktycznie bez walki oddali też Timbuktu.
Sukcesy militarne przychodzą dobrze uzbrojonym siłom francuskim stosunkowo łatwo, nie wiadomo jednak jak wyglądać ma porządek w państwie po rozbiciu islamistycznych bojówek. Mali jest państwem fatalnie rządzonym, a słabość rządu cywilnego już dwukrotnie zachęciła wojskowych pod wodzą kapitana Amadou Sanogo do zbrojnej ingerencji w politykę.
Niewątpliwie pozytywnym dla Francji sygnałem jest coraz wyraźniejsze angażowanie się krajów zachodnioafrykańskich oraz Czadu w działania zbrojne. Łączna liczebność afrykańskich sił interwencyjnych może być nawet dwukrotnie wyższa niż deklarowane pierwotnie 3 tys. żołnierzy.
Więcej w jutrzejszej "Rzeczpospolitej"
Zajęcie Timbuktu. Koniec dyktatury dżihadystów?