Studenci okupują sale wykładowe uczelni i blokują prowadzenie zajęć. Od dwóch dni nocują wewnątrz jej gmachu: w salach wykładowych, na korytarzach, a nawet na schodach kilkupiętrowego budynku.
"Żądamy anulowania absurdalnej ustawy o szkolnictwie wyższym. Nie chcemy emigrować za granicę" - przekonuje jeden z organizatorów protestu Daniel Fuhl.
Uniwersytet oflagowano transparentami z hasłami: "Bezpłatne studia dla wszystkich!", "Autonomia dla uniwersytetów!".
Dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych Tamas Dezso oświadczył, że nie zamierza interweniować, licząc na powodzenie negocjacji organizacji studenckich z rządem, ale ostrzegł, że "jego cierpliwość ma granice".
Powodem protestów stało się obniżenie o połowę w porównaniu z ubiegłym rokiem państwowych dotacji dla Uniwersytetu im. Loranda Eotvosa. Studenci obawiają się, że dojdzie do zwalniania wykładowców i ograniczenia miejsc dla studentów na tej prestiżowej uczelni założonej w 1637 roku.