Antynazistowski protest, do którego wezwała burmistrz Drezna Helma Orosz (CDU), zorganizował szeroki sojusz organizacji politycznych i społecznych, w tym partie, związki zawodowe i sportowe, Kościoły oraz organizacje gospodarcze. Organizacja "Drezno wolne od nazistów" zapowiedziała blokadę ulic, by nie pozwolić skrajnej prawicy na przemarsz przez miasto.
Do Drezna przyjechało około 300 neonazistów, by wziąć udział w zgłoszonej oficjalnie manifestacji pod hasłem "Dusza płonie". Ze względu na blokady uczestnicy manifestacji nie mogli początkowo dotrzeć na miejsce zbiórki. Porządku w mieście strzegło 3 tys. policjantów.
Po południu przedstawiciele władz Drezna i Saksonii złożyli kwiaty na miejskim cmentarzu, gdzie pochowane są ofiary nalotów. W przemówieniu Orosz wspomniała o losie mieszkańców innych miast - od brytyjskiego Coventry po japońską Hiroszimę, które ucierpiały w wyniku wojennych działań. "Musimy o nich pamiętać, a równocześnie potrzebujemy i pragniemy pojednania" - mówiła burmistrz Drezna. Zapewniła, że neonazistom nie uda się zamiar zawłaszczenia Drezna jako symbolu skrajnej prawicy.
W okolicach synagogi oraz w innych miejscach związanych z hitlerowskimi zbrodniami mieszkańcy Drezna zapalali znicze i kładli białe róże.
Stolica Saksonii jest od likwidacji NRD i zjednoczenia Niemiec widownią skrajnie prawicowych demonstracji w rocznicę alianckich nalotów 13 i 14 lutego 1945 roku. Historycy szacują liczbę zabitych przez brytyjskie i amerykańskie bomby na 25 tys.; znaczna część historycznej starówki, w tym barokowy kościół Frauenkirche, legła w gruzach. Niemieccy nacjonaliści zarzucają państwom koalicji antyhitlerowskiej zbrodnie wojenne. Demonstracje w Dreźnie stały się największymi zgromadzeniami europejskich neonazistów. W 2005 roku w marszu przez miasto wzięło udział blisko 7 tys. osób.