Grupa kilkudziesięciu demonstrantów przedostała się do siedziby partii rządzącej przy ulicy Lendvayego i rozpoczęła strajk okupacyjny pod hasłem „konstytucja nie jest zabawką". Mimo wezwań administracji i przedstawiciela policji oświadczyli, że nie mają zamiaru dobrowolnie opuścić budynku.
Kością niezgody stała się propozycja tzw. czwartej poprawki do konstytucji. Zawiera ona ujęte w ustawach okołokonstytucyjnych punkty, które w grudniu zostały zakwestionowane i unieważnione przez Trybunał Konstytucyjny jako niezgodne z ustawą zasadniczą. Irytację opozycji i organizacji pozarządowych wywołał fakt, ze choć w istocie chodzi o zmiany postulowane przez partie koalicji rządzącej (Fidesz i Chrześcijańsko-demokratyczna Partię Ludową) to z wnioskiem o wprowadzenie poprawki występują przedstawiciele obu ugrupowań jako posłowie indywidualni.
Poprawka przewiduje zdefiniowanie rodziny jako związku kobiety i mężczyzny wspólnie prowadzących gospodarstwo domowe i wychowujących dzieci. O ile ten punkt mieści się w granicach konserwatywnych wartości wyznawanych przez partie rządzące, o tyle pozostałe propozycje wywołują powszechną krytykę jako posunięcia czysto polityczne. Należą do nich zapis o obowiązku odpracowania na terenie Węgier określonego czasu przez absolwentów wyższych uczelni. Studenci i młodzi absolwenci zwracają uwagę, że zapis taki nie ma racji bytu w sytuacji gdy jedna czwarta młodych ludzi nie może znaleźć zatrudnienia, a duża część pozostałych znajduje niskopłatną pracę poniżej swoich kwalifikacji.
Krytykę wzbudził tez zapis o tym, że to parlament będzie mógł tworzyć listę uznawanych przez państwo kościołów i związków wyznaniowych.
Punkty o charakterze politycznym to zapis o uznaniu historycznej odpowiedzialności istniejącej obecnie Węgierskiej Partii Socjalistycznej (największego ugrupowania opozycyjnego) za zbrodnie okresu komunizmu. Kolejny punkt przewiduje zakaz emitowania płatnych ogłoszeń politycznych w mediach prywatnych i ograniczenie kampanii wyborczej do mediów publicznych. Opozycja twierdzi, że w ten sposób rząd kontrolujący funkcjonowanie mediów publicznych (w nadzorującej ich funkcjonowanie Radzie Mediów zasiadają wyłącznie przedstawiciele partii rządzących) będzie mógł skutecznie ograniczać liczbę i częstotliwość medialnych przekazów ugrupowań opozycyjnych.