Dyplomacja Franciszka

Uchodzą za bezwzględnie lojalnych i dyskretnych, a do tego piekielnie skutecznych. Nuncjusze apostolscy mogą stać się dla Franciszka narzędziem, o jakim najpotężniejsze państwa tylko marzą.

Publikacja: 14.03.2013 15:57

Zanim tak się stanie, nowy papież musi zdobyć ich zaufanie, bo stosunki, jakie z watykańskimi dyplomatami miał jego poprzednik, Benedykt XVI, od lat się pogarszały, a z nuncjuszy uczyniono zakładników przepychanek w Kurii Rzymskiej.

Papiescy kurierzy

Stolica Apostolska sukcesami nuncjuszy się nie chwali. Jeśli wychodzą na jaw, to zwykle za sprawą przeszukujących archiwa historyków lub wścibskich dziennikarzy. Ci pierwsi odkryli na przykład, że Woodrow Wilson pracując nad powołaniem Ligi Narodów, poprzedniczki ONZ, adaptował rozwiązania proponowane przez dyplomatów Benedykta XV. Mediom zawdzięczamy informacje o losie 15 brytyjskich żołnierzy, których Iran zatrzymał na swych wodach terytorialnych wiosną 2007 r. Gdy okazało się, że Londynie jest praktycznie bezradny, a wojskowym za szpiegostwo grozi kara śmierci, mediacji podjął się Watykan. Nuncjusz w Teheranie przekazał najwyższemu przywódcy duchowemu Iranu ajatollahowi Chameneiemu list od papieża z apelem o uwolnienie jeńców. Kilkanaście godzin później prezydent Mahmud Ahmadineżad uwolnił Brytyjczyków powtarzając zawarte w liście słowa Benedykta XVI, że to „gest dobrej woli z okazji Świąt Wielkanocnych".

Poza nuncjuszami papież ma jeszcze do dyspozycji nazywane „błękitnymi beretami Pana Boga" słynne Stowarzyszenie św. Idziego (Sant'Egidio). Liczy 60 tys. członków w 73 krajach i pokrywa luki konwencjonalnej dyplomacji Stolicy Apostolskiej. Jednym z jego ostatnich głośnych sukcesów jest uwolnienie zakładników w Senegalu. Mediatorzy wspólnoty ocalili życie tysiącom porwanych m.in. w Iraku, Afganistanie czy Darfurze, ale też negocjując porozumienia pokojowe w Mozambiku i na Wybrzeżu Kości Słoniowej.

Legati a latare

Papieska dyplomacja jest najstarsza na świecie. Mowa o niej była już podczas Soboru nicejskiego I w 325 r., choć status prawny papieskich legatów, „legati a latere", rozstrzygnął się na przełomie XV i XVI w., gdy Stolica Apostolska zaczęła ustanawiać nuncjatury. 200 lat później mówiono już, że to ona praktycznie trzęsie światem.

Niezwykłą renomę wysłannicy Watykanu zyskali podczas pontyfikatu Jana Pawła II. W 1978 r., gdy Polak wstępował na Tron Piotrowy, Stolica Apostolska utrzymywała stosunki dyplomatyczne z 85 państwami. W 2005 r. nie miała ich tylko z 16, w tym dziewięcioma islamskimi i czterema uważanymi przez Watykan za reżimy komunistyczne.

Ścieżka, jaką muszą przejść nuncjusze, zanim trafią do papieskiej dyplomacji, jest znacznie dłuższa i trudniejsza niż w jakimkolwiek MSZ na świecie. Obowiązkowa jest biegła znajomość co najmniej trzech języków i ukończone minimum dwóch kierunków studiów, w tym prawa kanonicznego. Po uzyskaniu rekomendacji od biskupa kandydaci muszą jeszcze skończyć czteroletnie studia na Papieskiej Akademii Kościelnej.

Zdaniem watykanistów niezwykłą skuteczność nuncjusze zawdzięczają naczelnej zasadzie, przyświecającej im od wieków, że mają przede wszystkim służyć ludziom. Nigdy nie korzystają z ochrony, a gdy pojawia się zagrożenie i korpus dyplomatyczny jest ewakuowany, pozostają na miejscu, by „cierpieć wraz z mieszkańcami państw, do których zostali oddelegowani". Tak właśnie postąpił  apb Mario Zenari, który regularnie relacjonuje w Radiu Watykańskim sytuację w pogrążonej w wojnie domowej Syrii. Za wierność tym zasadom życiem zapłacił m.in. abp Michael Courtney, którego w 2003 r. rebelianci Hutu zastrzelili w zemście za udział w negocjacjach pokojowych. Kilka lat temu niewiele brakowało, a w zamachu zginąłby nuncjusz w Iraku, Fernando Filoni (dziś  już kardynał).

Papieski pomocnik

Rzecznik Watykanu obwieścił dziś, że Franciszek wybierze na nowego Sekretarza Stanu osobę, której ufa, ale nazwiska na razie nie zdradził. Będzie to jeden z najbliższych współpracowników papieża, który stojąc na czele najważniejszej instytucji Kurii Rzymskiej, będzie miał zasadniczy wpływ na jej reformę. Zastąpi kamerlinga Kościoła, kardynała Tarcisio Bertone.

Z doniesień włoskiej prasy wynika, że podczas kongregacji Kolegium Kardynałów przed konklawe kardynałowi Bertone zarzucano m.in. dopuszczenie do wielu skandali, a nawet nadużywanie władzy i próbę zdominowania papieża. Choć, jak podkreślała „La Repubblica", w oficjalnych komunikatach nie informowano wprost o kontrowersjach, to tak właśnie należy interpretować informacje o poruszanych podczas kolegium kwestiach „poprawy służby Kurii Rzymskiej" i „odnowy działalności Stolicy Apostolskiej i jej dykasterii".

O jak wielu kwestiach może przesądzić wybór sekretarza Stanu, świadczą decyzje podejmowane przez Benedykta XVI. Jedną z pierwszych – zapewne pod wpływem sekretarza Stanu, wówczas kardynała Angelo Sodano - było odwołanie audiencji nuncjuszy.  Przez ostatnich osiem lat przyjmował ich właśnie sekretarz Stanu.

W często ostatnio powtarzanej opinii watykanistów drugą decyzją, która możliwe, że przypieczętowała los Benedykta XVI, był wybór kardynała Tarcisio Bertone na stanowisko sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej. Choć jest on znawcą prawa kanonicznego, szerokiej wiedzy ani doświadczenia dotyczącego polityki zagranicznej nie ma.

Karne placówki

„Wielu watykańskich dyplomatów uznało tę nominację za policzek" - pisał amerykański magazyn „National Catholic Reporter" sugerując, że ten błąd zaowocował wieloma gafami Benedykta XVI. Bodaj największą z nich jest zdjęcie ekskomuniki z lefebrystów. W rezultacie papież, który starał się wzmacniać relacje między chrześcijaństwem a judaizmem, może być postrzegany jako antysemita.

Za sprawą forsowanych przez Bertone nominacji, skłócona Kuria Rzymska pogrążyła się w jeszcze poważniejszych konfliktach. Na przełożonego Sekcji Spraw Ogólnych, czyli jednej z dwóch w Sekretariacie Stanu najpierw powołał  doświadczonego dyplomatę kardynała Fernando Filoniego, ale później zastąpił go kardynałem Giovannim Angelo Becciu.

Schody zaczęły się, gdy kardynał Bertone obiecał stanowisko Carlo Marii Viganò. Papież niespodziewanie odrzucił kandydaturę i odesłał go do Waszyngtonu. Dlaczego? Pewna wskazówka znajduje się w dokumentach wyniesionych przez Paolo Gabriele, papieskiego kamerdynera. Otóż monsignor Viganò prowadził dochodzenie w Kurii dotyczące korupcji. Kamerdyner wyniósł kopię listu, w którym kardynał skarży się papieżowi, ze był „oczerniany i marginalizowany" przez różne kręgi w Watykanie. Osobami, które skarżyły się na porządek w Watykanie, byli także Nicolas Thevenina i Ettore Balestrero. Dwa miesiące przed rezygnacją, Benedykt XVI zatwierdził ich odesłanie  z Watykanu. Thevenina pojechał do Gwatemali, a Balestrero do Kolumbii

Zdaniem „National Catholic Reporter", gdyby Benedykt XVI nie zdał się wyłącznie na kardynała Bertone i krąg jego współpracowników oraz gdyby dobrowolnie nie odciął się od nuncjuszy, możliwe, że wciąż byłby papieżem.

Zanim tak się stanie, nowy papież musi zdobyć ich zaufanie, bo stosunki, jakie z watykańskimi dyplomatami miał jego poprzednik, Benedykt XVI, od lat się pogarszały, a z nuncjuszy uczyniono zakładników przepychanek w Kurii Rzymskiej.

Papiescy kurierzy

Pozostało 96% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022