Martin Winterkorn, szef Volkswagena, zaskoczył wszystkich. Za ubiegły rok powinien skasować 20 mln euro w postaci pensji i świadczeń dodatkowych, czyli bonusów. Uznał jednak, że to za wiele, i zadowolił się 14,5 mln. Rok wcześniej nie miał tego rodzaju skrupułów i bez żenady przyjął 17,5 mln.
Ale Martin Winterkorn na próżno czekał na wyrazy uznania i pochwały za swego rodzaju społeczny altruizm. – Musiałbym pracować 360 lat, aby zarobić tyle, ile pan Winterkorn – powiedział widzom popularnego talk show niemieckiej telewizji jeden z długoletnich robotników Volkswagena. Dostał za to brawa zgromadzonej w studiu widowni i zapewne słowa aprobaty w wielu niemieckich domach.
– Nie ma miejsca na brak umiaru w społeczeństwie wolnym i solidarnym – oświadczyła nieco później kanclerz Angela Merkel, komentując wyniki szwajcarskiego referendum dotyczącego ograniczenia astronomicznych gaż menedżerów. W końcu za niecałe pół roku wybory i dobrze jest przypomnieć wyborcom, że nie tylko socjaldemokraci walczą o sprawiedliwość społeczną, ale i nie zapomniała o niej chadecja. W końcu nie tylko zwolennicy SPD mają jeszcze w uszach antykapitalistyczne tyrady liderów socjaldemokracji z poprzedniej kampanii, w których nie zabrakło odwołań do Biblii, zwłaszcza Ewangelii św. Mateusza czy też encykliki Jana Pawła II „Centesimus annus".
Sprawiedliwość kontra chciwość
Wszystko pod hasłem sprawiedliwości społecznej, które od zarania RFN jest czymś w rodzaju imperatywu kategorycznego niemieckiego modelu społecznej gospodarki rynkowej. O tym, jak model ten się ostatnio rozregulował, świadczy rozpiętość płac menedżerów i zwykłych pracowników. Jeszcze w 1987 roku przeciętna płaca członka zarządu spółek notowanych na DAX wynosiła równowartość 446 tys. euro, a obecnie średnia przekracza 2,6 mln euro rocznie.
W ciągu ubiegłej dekady uposażenia menedżerów wzrosły o ponad połowę, podczas gdy średnie płace o zaledwie 6 proc. Co więcej, jedna czwarta Niemców zarabia mniej niż 9,15 euro za godzinę, co daje mniej więcej 19 tys. euro rocznie. A to jest ponad 700 razy mniej niż ubiegłoroczne uposażenie Martina Winterkorna.