Podczas przedstawienia w ostatni weekend w Deutsche Oper am Rhein w Dusseldorfie publiczność zdecydowanie negatywnie reagowała na sceny prezentujące gazowanie więźniów obozów koncentracyjnych, zakazane hitlerowskie pozdrowienia i opaski ze swastyką.
W jednej ze scen opery matka, ojciec i córka, prowadzeni przez żołnierzy Wehrmachtu, są pozbawiani ubrań, ich głowy zostają ogolone, a następnie cała rodzina jest rozstrzelana. Tej scenie w przedstawieniu nie towarzyszy muzyka.
Część widzów podczas spektaklu opuściła przedstawienie, z widowni rozlegały się gwizdy. Ambasador Izraela w Niemczech oficjalnie wyraził niezadowolenie.
Przewodniczący gminy żydowskiej w Dusseldorfie, Oded Horowitz, powiedział, że adaptacja była pozbawiona smaku, a realistyczne i makabryczne sceny zupełnie nieuzasadnione. - Ocaleni mogą uznać za prowokacyjne rozpatrywanie nazizmu w tej produkcji - powiedział. - Choć pamięć o zbrodniach hitlerowskich jest ważna, skandal teatralny nie jest preferowaną przez nas formą konfrontacji z przeszłością - dodał.
Na stronie internetowej Deutsche Oper am Rhein czytamy, że kierownictwo placówki wiedziało wcześniej, iż koncepcja reżysera, Burkharda C. Kosmińskiego, będzie budziła kontrowersje. Dyrekcja pisze, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za realistyczne sceny zawarte w przedstawieniu, które najwyraźniej spowodowały silny stres u niektórych widzów.