Z portali syryjskiej opozycji można się było dowiedzieć, że Chaled al-Hamada to odważny dowódca z Homs. Powstańcy z dowodzonej przez niego Brygady Omara al-Faruka podlegali popieranej przez Zachód Wolnej Armii Syryjskiej. Wczoraj opozycja odcięła się od al-Hamady, zapowiadając, że trafi pod sąd.
Wszystko zmieniło się za sprawą nagrania, na którym widać, jak z ciała martwego żołnierza wycina serce i kawałek zjada.
Nagranie krążyło w sieci od kilku dni, ale media o nim nie informowały, bo zarówno rząd w Damaszku, jak i rebelianci, prowadząc wojnę, także propagandową, zamieszczają makabryczne materiały, których nie da się zweryfikować lub okazują się sfabrykowane. Tym razem autentyczność potwierdziła Human Rights Watch. Zbezczeszczenie zwłok przeciwników jest zbrodnią wojenną i organizacja nie ma wątpliwości, że w tym przypadku do niej doszło.
Magazynowi „Time”, który dotarł do al-Hamady, tak wyjaśniał on swe zachowanie: „To oni mordowali dzieci i gwałcili kobiety [...] To nie my zaczęliśmy, tylko oni”. W sprawie zabitego żołnierza powiedział: „Kiedy włączyłem jego telefon, okazało się, że ma tam nagranie z kobietą i jej dwiema córkami, nagimi. Upokarzał je, wkładając im kij tu i tam”.
– Jeśli światowe media odkryły teraz, że dochodzi do zbrodni, to mocno się spóźniły. Są popełniane od początku kryzysu – oświadczył syryjski minister ds. pojednania Ali Haider, dodając: „Mamy udokumentowane setki takich przypadków. Widzieliśmy m.in., jak obcięto głowę pilota, która później została ugotowana, czy jak rebelianci świętują, wznosząc toast z krwi swoich ofiar”. Dla władz w Damaszku powstańcy to terroryści.
ONZ od dawna alarmuje, że zbrodni dopuszczają się obie strony konfliktu. Organizacja szacuje, że dotąd zginęło 70 tys. ludzi, ale Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka twierdzi, że może ich być nawet 120 tys., z czego ponad 40 tys. to alawici uważani za zwolenników prezydenta Baszara Asada.