- Osoby nakłaniające do przestępstw muszą być karane bez względu na to, czy nawołują do nich w świecie realnym czy wirtualnym – przekonywał w środę turecki minister spraw wewnętrznych Muammer Güler.
Jego wcześniejsze wypowiedzi o planach wprowadzenia cenzury w mediach społecznościowych, gdzie umawiają się uczestnicy antyrządowych protestów, dolały oliwy do ognia w awanturze o dyktatorskie zapędy rządu. A problem jest tym większy, że ponad 30 mln Turków korzysta z Facebooka, a co szósty internauta ma konto na Twitterze.
Więcej gaz
Rano tureckie media obiegła wiadomość, że policja w trybie nadzwyczajnym chce kupić 100 tys. nabojów gazowych, bo jej magazyny zaczynają świecić pustkami. „Więcej gazu! Więcej policji! Mniej demokracji!”, „Rząd nie ma wyboru, czy nie słyszeliście naszego premiera, jak twierdził, że pół narodu to terroryści?” – kpili internauci i umawiali się za pośrednictwem mediów społecznościowych, że wieczorem znów wyjdą protestować.
Trwające od trzech tygodni antyrządowe demonstracje, których większość zmieniała się w starcia z policją, niespodziewanie przybrały ostatnio nowy obrót. Ludzie stają w milczeniu zwykle naprzeciw portretów Mustafy Kemala Atatürka, uważanego za ojca świeckiej republiki. Jak na ironię, pod wieloma widnieje jeden z najbardziej znanych z niego cytatów: „Turcy są z urodzenia demokratami”.
Protesty zaczęły się od obrony parku Gezi w centrum Stambułu, gdzie władze chciały wyciąć drzewa i zbudować centrum handlowe. Z opublikowanego wczoraj sondażu wynika, że tylko 15 proc. uczestników demonstracji bierze w nich udział z powodu parku. Ponad trzy czwarte protestujących dołączyło do demonstracji w reakcji na brutalność policji. Z sondażu wynika również, że 79 proc. protestujących nie jest związanych z żadną organizacją polityczną, a 45 proc. bierze udział w protestach po raz pierwszy. Ponad połowa to osoby pracujące, z wyższym wykształceniem, 37 proc. to studenci.
Nie wiadomo, czy te wyniki znał premier Recep Erdogan, gdy przemawiając wczoraj do członków swej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, ponownie nazwał protestujących terrorystami.
– W obliczu kompleksowej i systematycznej przemocy policja jest przykładem bezprecedensowo demokratycznej postawy i pomyślnie przeszła test demokracji” – mówił premier Erdogan.