Co Polskę prowadzi na drogę rozkwitu".
Imieniem Rydza nazywano szkoły, ulice, kluby sportowe (np. Śmigły Wilno). Wydawano na jego cześć jednodniówki, jego podobiznami zdobiono gmachy publiczne, na słupach informacyjnych wisiały plakaty z jego fotografiami, wydawano znaczki i karty pocztowe z jego portretami. Był ulubieńcem mas. Był mężem jednej z najpiękniejszych Polek. Miał zaledwie 50 lat, gdy w 1936 r. został marszałkiem Polski i jej przywódcą. Wzbudzał podziw. Zgrabna, wysportowana sylwetka, lekko nieśmiały uśmiech na twarzy, bystre, wyrozumiałe oczy – to wszystko budziło zaufanie w ludziach. Plakat z jego fotografią w czapce marszałkowskiej i z napisem „Jesteśmy silni, zwarci i gotowi" albo jego powiedzenie, że w wypadku napaści na Polskę przez Niemcy hitlerowskie „nie oddamy nawet guzika" – uspokajały i dawały poczucie bezpieczeństwa. Na capstrzykach i wiecach śpiewano: „Nam nie grozi nic, bo z nami jest marszałek Śmigły-Rydz".
We wrześniu 1939 roku ta piękna kariera polityczna w ciągu kilku dni prysła jak bańka mydlana. I, jak trafnie zauważył Ryszard Mirowicz, „prominent stał się bankrutem".
Los przyjaciela
W gimnazjum brzeżańskim Rydz miał dwóch przyjaciół – Edmunda Uranowicza (syna swego dobroczyńcy) oraz Alfreda Biłyka. Edmund zmarł młodo, a Alfred zrobił błyskotliwą karierę polityczną. Po studiach prawniczych był wziętym adwokatem. Ale za namową Rydza wszedł w świat polityki. Najpierw został wojewodą tarnopolskim, a później lwowskim. Gdy we wrześniu 1939 roku Lwów doświadczał ciężkich bombardowań niemieckich, a na przedmieściach pojawiły się wozy pancerne Wehrmachtu, wojewoda Biłyk, podobnie jak w Warszawie prezydent Stefan Starzyński, wygłosił do mieszkańców emocjonalne przemówienie. Powiedział wówczas, że będzie bronił miasta do upadłego, a jego mieszkańców nie opuści i wytrwa z nimi do końca.
Nazajutrz po tym przemówieniu otrzymał polecenie, aby ewakuować się na Węgry do Munkacza. Rozkaz ten wykonał. Stanął wówczas na rozdrożu między obowiązkiem wysokiego rangą urzędnika państwowego a honorem. W nocy 19 września 1939 roku podjął tragiczną decyzję. Napisał list: „Nie mogłem walczyć we Lwowie, gdyż zgodnie z wytycznymi Szefa Rządu opuściłem go w warunkach, które mogą słowa moje postawić w pozornej sprzeczności z tym czynem. Dalsze moje życie zdaje się nie przedstawiać wartości dla Polski. Być internowanym do końca wojny nie chcę. Chcę ocalić honor". Kilka minut po napisaniu tych słów wojewoda Alfred Biłyk strzelił sobie w skroń.
Rydz nie zdecydował się na samobójstwo, choć o nim myślał. W 1941 roku wrócił do Polski, aby walczyć z okupantem. Wkrótce zmarł – nie wiadomo, czy na zapalenie płuc, czy też otruty przez swych przeciwników politycznych. Na cmentarzu Jerozolimskim w Nysie spoczywa mjr Bazyli Rogowski (1895 – 1960) – ostatni adiutant marszałka Rydza-Śmigłego, który przeprowadził go przez granicę polsko-węgierską.
Gimnazjum im. Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego
Edward Rydz-Śmigły i Alfred Biłyk nie byli jedynymi wybitnymi absolwentami gimnazjum brzeżańskiego. Można rzec, że mieli szczęście być uczniami tej naprawdę świetnej, mającej długą tradycję szkoły. Gimnazjum istniało w Brzeżanach od 1805 r., a zostało przeniesione ze Zbaraża przez księżną Lubomirską. Miało charakter elitarny. Hołubiły go władze miasta, bo przez ponad 100 lat miało siedzibę w ratuszu. Po I wojnie światowej wzniesiono na przedmieściu okazały nowy gmach gimnazjum, otoczony kolonią efektownych domków profesorskich. To gimnazjum otrzymało tuż przed wojną imię Edwarda Rydza-Śmigłego, który też
9 marca 1936 roku otrzymał honorowe obywatelstwo swego miasta rodzinnego. Jacek Bieniawski, ówczesny burmistrz Brzeżan, wyrażając dumę, iż pochodzi zeń pierwszy obywatel Rzeczypospolitej, przypomniał, że ostatni wódz powstania listopadowego Maciej Rybiński był również z urodzenia brzeżaninem.
Gimnazjum brzeżańskie ukończyło wyjątkowo dużo wyższych rangą polskich oficerów, w tym ośmiu późniejszych generałów, kilkudziesięciu pułkowników i majorów. Sądzę, że mogła mieć na to wpływ niezwykła kariera marszałka Edwarda Rydza. Jego koledzy gimnazjalni, którzy razem z nim w Brzeżanach tworzyli organizacje strzeleckie, sokole i szli z nim do Legionów Piłsudskiego, razem z nim walczyli i razem awansowali. Było to wyjątkowo patriotyczne pokolenie. Rydz-Śmigły otaczał się swymi kolegami gimnazjalnymi, bo miał do nich zaufanie i bardzo ich cenił. Wśród absolwentów gimnazjum brzeżańskiego, którzy doszli do najwyższej rangi wojskowej, byli m.in.: gen. Teofil Karol Maresch (1888 – 1972) – bardzo blisko związany z Biłykiem i Rydzem, był sędzią Najwyższego Sądu Wojskowego, a później naczelnym prokuratorem wojskowym, przeżył wojnę w oflagu, do kraju nie wrócił, zmarł w Liverpoolu; gen. Michał Pakosz (1888 – 1938) – legionista, bohater bitwy pod Kostiuchnówką i nad Niemnem; gen. Franciszek Fabry (1867 – 1934) – oficer armii austriackiej, a później WP, szef międzynarodowej żandarmerii w Macedonii, uczestnik wyprawy kijowskiej; gen. Julian Kolmer (1868 – po 1940) – lekarz wojskowy, komendant szpitali, m.in. w Brzeżanach, Stanisławowie i Piotrkowie Trybunalskim; gen. Wiktor Past (1858 – 1924) – syn brzeżańskiego starosty.
Do gimnazjum brzeżańskiego uczęszczał również Antoni Cwojdziński (1896 – 1972) – komediopisarz, autor bardzo popularnych w II Rzeczypospolitej fars i komedii, m.in. „Teorii Einsteina", „Freuda teoria snów", „Hipnozy", oraz jego dwaj starsi bracia: Stefan – porucznik Wojska Polskiego, legionista, oraz Kazimierz – później znany lekarz w Brodach.
Uczniem tego gimnazjum był prof. Henryk Kadyi (1851 – 1912) – z pochodzenia Węgier, współtwórca i reformator Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie, twórca Muzeum Anatomicznego i pierwszy profesor anatomii na Uniwersytecie Lwowskim. Jego śmierć była swego czasu szeroko komentowana, bo zmarł po skaleczeniu się przy balsamowaniu zwłok hrabiego Stanisława Badeniego, marszałka Sejmu Krajowego w Galicji, zaraziwszy się trupim jadem. Inni wybitni brzeżańscy gimnazjaliści to: Markian Szaszkewycz – ukraiński poeta romantyczny, pisarz, działacz oświatowy; Jan Dobrzański – publicysta, redaktor licznych pism lwowskich, w tym „Gazety Narodowej" i dyrektor Teatru Lwowskiego; Aleksander Jasiński – prezydent Lwowa; Tadeusz Schätzel – wicemarszałek Sejmu; Ludwik Schreiber – starosta Trembowli; Stanisław Wiszniewski – poseł na Sejm Rzeczypospolitej i burmistrz Brzeżan oraz utalentowany historyk; prof. Zdzisław Kleinrok – polski lekarz farmakolog, autor podręczników akademickich o farmakologii, trzykrotny rektor Akademii Medycznej w Lublinie.
Przed wojną nauczycielem w gimnazjum brzeżańskim był Józef Słotwiński (1911 – 2005) – wybitny polski reżyser teatralny, współtwórca z Adamem Hanuszkiewiczem Teatru Telewizji, długoletni główny reżyser arcypopularnego w latach 60. XX w. Teatru Sensacji „Kobra" w Telewizji Polskiej.
Zagłada galicyjskich Brzeżan
Dramat Brzeżan w czasie II wojny światowej został zapisany w książce Zbigniewa Rusińskiego pt. „Tryptyk brzeżański". Jest to lektura wstrząsająca. Autor, rodowity brzeżanin, rocznik 1930, z wykształcenia inżynier lotnik, poświęcił wiele lat życia, aby precyzyjnie udokumentować dwie okupacje Brzeżan – sowiecką i hitlerowską oraz wymordowanie przez Niemców całej społeczności żydowskiej w Brzeżanach. Tysiące nazwisk, porażający opis nieludzkich mordów, jak gdyby wróciły znów czasy sprzed wieków, gdy na ziemie te wpadały hordy Tatarów, Turków bądź zbuntowanych Kozaków, siejąc śmierć i pożogę, obracając w perzynę wsie i miasta. Trudno uwierzyć, że takie rzeczy mogły się dziać w połowie XX wieku w środku Europy.
Bolszewicy do Brzeżan weszli 19 września 1939 r. i ogłosili, że nastąpiło „wyzwolenie braci ukraińskich od polsko-pańskiej niewoli". Burmistrzem mianowano miejscowego komunistę, byłego więźnia Berezy Kartuskiej, Kunie Grada. Przy akompaniamencie mityngów wychwalających wielkość Stalina i dobroczynność Armii Czerwonej wywożono Polaków w głąb Rosji, a ich domostwa zajmowali rosyjscy osadnicy.
28 – 30 czerwca 1941 roku Niemcy przeprowadzili niszczycielskie bombardowanie Brzeżan. Ucierpiał rynek i ulice w śródmieściu. Pożary były tak potężne, że nocą można było czytać gazety przy ich łunach. Naloty były spowodowane tym, iż według niemieckich informatorów w koszarach brzeżańskich stacjonował w tym czasie sztab gen. Timoszenki – dowódcy frontu południowego.
7 lipca 1941 roku, podobnie jak we wrześniu 1939 roku, Ukraińcy i brzeżańscy komuniści witali Armię Czerwoną, tym razem ukraińscy nacjonaliści z OUN chlebem i kwaśnym mlekiem witali przy mostku na Złotej Lipie oddziały Wehrmachtu. Po kilku dniach do Brzeżan zaczęły zjeżdżać niemieckie władze cywilne, a rządy w mieście objął jako starosta hitlerowiec Hans Adolf Assbach. Zaczął się krwawy, brutalny terror. Aresztowaniom i mordom nie było końca. Wykonawcami zbrodni byli Niemcy i ukraińscy policjanci. W mieście, w okolicach zamku, odkryto trzy zbiorowe mogiły Polaków i Ukraińców pomordowanych przez NKWD zaraz po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej. O tę zbrodnię Niemcy oskarżyli Żydów brzeżańskich, dla których zaczął się szczególnie okrutny czas.
W lutym 1942 roku, w najbardziej zniszczonej przez naloty dzielnicy Brzeżan, urządzono getto, które mogło pomieścić 1500 osób w zrujnowanych, na poły spalonych domach. Ale w sumie przewinęło się przez to miejsce kaźni około 8 tysięcy Żydów, przywożonych tutaj z całego powiatu brzeżańskiego.
W latach 1940 – 1945 nastąpiła całkowita wymiana mieszkańców Brzeżan. Polacy, którzy przeżyli wojnę, w większych grupach osiedlili się głównie w Kluczborku, Złotoryi, Nowej Soli i Bytomiu Odrzańskim. Brzeżany nie mają szczęścia do historyków. Najbardziej wartościowa literatura dotycząca ich dziejów jest już przestarzała, przedwojenna. Największe zbiory dokumentów i ikonografii do dziejów miasta Rydza-Śmigłego posiadają dwaj pasjonaci, potomkowie Brzeżan, urodzeni już na Śląsku – Ryszard Brzeziński, historyk sztuki z Pielgrzymowa, i Witold Goliński, nauczyciel historii w kluczborskim liceum.
—Stanisław Sławomir Nicieja, profesor historii, długoletni rektor Uniwersytetu Opolskiego, wybitny znawca dziejów Kresów i autor licznych książek na ich temat