Ramadan to nie czas na wojnę

Rozpoczął się święty miesiąc muzułmanów. Wielu Egipcjan wiąże z nim nadzieje na uspokojenie sytuacji.

Publikacja: 11.07.2013 01:36

Okolice meczetu Rabaa al-Adawija w Kairze, gdzie koczują zwolennicy odsuniętego od władzy prezydenta

Okolice meczetu Rabaa al-Adawija w Kairze, gdzie koczują zwolennicy odsuniętego od władzy prezydenta Mohameda Mursiego

Foto: Fotorzepa, Barbara Sierszuła; Jerzy Haszczyński BS Barbara Sierszuła; Jerzy H, Jerzy Haszczyński Jer Jerzy Haszczyński

Nad szeroką ulicą koło meczetu Rabaa al-Adawija, pod którym od kilku dni koczują dziesiątki tysięcy zwolenników obalonego prezydenta Mohameda Mursiego, powiewają różnokolorowe wstążeczki i proporczyki ze świątecznymi napisami. To jedyna rzucająca się w oczy ozdoba, która się tu na wschodnich przedmieściach Kairu pojawiła w związku z rozpoczętym w Egipcie ramadanem.

Były jeszcze torby pełne daktyli, które miały być pierwszym pokarmem spożytym po zapadnięciu zmroku. Ramadan jest miesiącem postu, ale także pokuty i refleksji. Po południu nieliczni decydowali się maszerować i wznosić hasła w obronie Mursiego, radośnie reagowali, gdy młodzieńcy z samozwańczej straży spryskiwali ich wodą, uważając jednocześnie by się nie napić, bo to przed zmrokiem zabronione. Część siedziała w cieniu, czytając Koran.

Więcej informacji na FB autora

– Nie jemy cały dzień i nie pijemy, przez kilkanaście godzin na dobę. Jesteśmy powolni, osłabieni, zdystansowani do świata. Ale jednocześnie rośnie w nas odwaga i determinacja do protestu. Pochodzi od Boga. Nie poddamy się, aż Mursi zostanie przywrócony do władzy – powiedziała Sara, 21-letnia studentka anglistyki, ubrana w długą brązową szatę do ziemi i z chustą w podobnym kolorze. Stojące obok niej kobiety w trudnym do odgadnięcia wieku, z twarzami zakrytymi czarnym nikabem, podpowiadały, że ma mówić o ukradzionej przez armię demokracji i zamachu stanu.

– Nie zrezygnujemy z protestu, bo bronimy czegoś ważnego, wyników kilku wygranych wyborów, nie tylko prezydenckich. Ale i unikniemy złych emocji. W czasie ramadanu nie będzie przemocy – dodał Mohamed Ahmed Amin, nauczyciel matematyki, który mieszka w Gizie, „w domu z widokiem na piramidy", ale od kilku dni jest tu – w bastionie zwolenników Bractwa Muzułmańskiego – na drugim końcu stolicy, w Nasr City.

Tak wygląda ramadan

Politycznie uspokojenia nie widać. Liderzy Bractwa odrzucili propozycję wystawienia ministrów do rządu świeżo mianowanego premiera Hazima al-Biblawiego. Po raz kolejny podkreślili, że interesuje ich tylko powrót do sytuacji sprzed obalenia Mursiego. Z „uczestnikami zamachu stanu" nie zamierzają współpracować. Biblawi i tymczasowy prezydent Adli Mansur mają zresztą problemy i z politykami, którzy poparli odsunięcie od władzy Mursiego. Skrajni islamiści już się odcięli od nowych władz, a liberałowie i szczególnie zasłużona w walce z rządami Bractwa młodzież rewolucyjna, zgłaszają zastrzeżenia do procesu dochodzenia do przyśpieszonych wyborów.

Bractwo je odrzuca. Ale część zwolenników Mursiego uważa, że byłby to dobry test na prawdziwe poglądy Egipcjan. – To nie armia i nie Mansur mają mi mówić, czy Mursi stracił poparcie narodu. Na to potrzeba dowodu w postaci wyborów – powiedział Mohamed Hamszari, młody lekarz, ochotnik w polowym szpitalu na terenie meczetu Rabaa al-Adawija. Wierzy, że ramadan uspokoi sytuację. – Też w to wierzę, ale żeby się tak stało, to ci ludzie muszą iść do domu, a nie wysiadywać na ulicach i wznosić hasła wrogie wobec armii i nowych władz – ironizuje Mohamed Ismail, zastępca redaktora naczelnego dziennika „Gomhurija".

W centrum Kairu kupcy bardzo liczą na to, że Egipt już nie będzie pokazywany w telewizji jako kraj na krawędzi wojny domowej. Przekonywali mnie o tym właściciele sklepu z olejkami z kwiatów, pochodzących z ich plantacji pod Fajum, ok. 100 km na południowy zachód od Kairu. – Jest tam dobry klimat, duża różnorodność kwiatów, dobre nawodnienie – zachwalał Mohamed Karam, z zawodu inżynier od irygacji. Jego syn, Karam Mohamed Karam, otwierając flakoniki i butelki wyglądające jak z ekranizacji „Baśni tysiąca i jednej nocy", zapewniał, że prawdziwi muzułmanie nie pozwolą sobie na zakłócenie przemocą świętego miesiąca. To się nawet dobrze złożyło, że ramadan rozpoczął się tydzień po wstrząsie politycznym, jakim było odsunięcie od władzy Mursiego.

– W Kairze nie spodziewam się niczego strasznego – powiedział Karam, ściągając ze zdobionej mozaikową intarsją półki butlę z wyciągiem z lotosu. – Są jednak w tym kraju ludzie, dla których nic nie jest świętością, i są aktywni na północy półwyspu Synaj. Zresztą w zeszłym roku zorganizowali tam zamach na żołnierzy w ramadanie, w czasie gdy zasiadali do iftaru, pierwszego posiłku po zachodzie słońca.

Nad szeroką ulicą koło meczetu Rabaa al-Adawija, pod którym od kilku dni koczują dziesiątki tysięcy zwolenników obalonego prezydenta Mohameda Mursiego, powiewają różnokolorowe wstążeczki i proporczyki ze świątecznymi napisami. To jedyna rzucająca się w oczy ozdoba, która się tu na wschodnich przedmieściach Kairu pojawiła w związku z rozpoczętym w Egipcie ramadanem.

Były jeszcze torby pełne daktyli, które miały być pierwszym pokarmem spożytym po zapadnięciu zmroku. Ramadan jest miesiącem postu, ale także pokuty i refleksji. Po południu nieliczni decydowali się maszerować i wznosić hasła w obronie Mursiego, radośnie reagowali, gdy młodzieńcy z samozwańczej straży spryskiwali ich wodą, uważając jednocześnie by się nie napić, bo to przed zmrokiem zabronione. Część siedziała w cieniu, czytając Koran.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022