Pierwszy program państwowej telewizji poinformował widzów o wyroku pięciu lat więzienia dla Aleksieja Nawalnego w niespełna jednominutowej relacji. Media zagraniczne poświęciły temu wydarzeniu zdecydowanie więcej czasu.
Aleksiej Nawalny uchodzi za najbardziej znanego rosyjskiego opozycjonistę, a działania władz podejmowane przeciwko niemu są od dawna miernikiem traktowania praw człowieka w Rosji Władimira Putina.
Tarcica i polityka
Prokuratura oskarżała Nawalnego o spowodowanie strat sięgających 16 mln rubli (ok.1,6 mln zł) w państwowej spółce Kirowles. Chodzi o 10 tys. metrów sześciennych tarcicy, która miała być przedmiotem niekorzystnego dla Kirowles kontraktu.
Jak udowadniał wczoraj sędzia Siergiej Blinow, to właśnie Nawalny nakłonić miał dyrekcję kombinatu do podpisania niekorzystnego kontraktu. Dyrektor Piotr Oficerow usłyszał wczoraj wyrok czterech lat kolonii karnej. Rzecz z kontraktem działa się w 2009 roku. Nawalny był wtedy doradcą wywodzącego się z demokratycznej opozycji gubernatora obwodu kirowskiego Nikity Biełycha. Gubernator zawdzięczał swą funkcję ówczesnemu prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi, który miał serce do eksperymentów.
– Sposób, w jaki władza potraktowała Nawalnego, jest kontynuacją słynnych procesów stalinowskich z końca lat 30. ubiegłego stulecia – tłumaczy „Rz" Aleksander Pumpiański, autor dostępnej od niedawna w polskich księgarniach książki o procesie Michaiła Chodorkowskiego.