Kijów i Bruksela czekają na decyzję Tymoszenko

Paradoksalnie o otwarciu drogi Ukrainy do Europy zadecydować może uwięziona była premier.

Publikacja: 02.08.2013 01:13

Julia Tymoszenko przebywa częściej w szpitalu niż w kolonii karnej (zdjecie z kwietnia 2012 roku)

Julia Tymoszenko przebywa częściej w szpitalu niż w kolonii karnej (zdjecie z kwietnia 2012 roku)

Foto: AFP

Do niedawna zadawano pytanie, czy prezydent Wiktor Janukowycz ułaskawi byłą premier Julię Tymoszenko. Obecnie brzmi ono, czy tego naprawdę chce sama Tymoszenko. Odbywa karę siedmiu lat więzienia za podpisanie niekorzystnych dla Ukrainy umów gazowych z Rosją.

Odpowiedź na to pytanie znają być może Aleksander Kwaśniewski oraz Pat Cox, były szef Parlamentu Europejskiego, którzy z upoważnienia tej instytucji są w stałym kontakcie zarówno ze skazaną, jak i prezydentem Ukrainy. Dwie godziny trwało w środę ich spotkanie z Tymoszenko w szpitalu w Charkowie, gdzie była premier leczy schorzenie kręgosłupa. Dzień wcześniej rozmawiali z prezydentem Janukowyczem.

– Kwaśniewski przyjechał uwolnić Tymoszenko, jednak ona sama nie jest przekonana, czy tego chce – podsumował dziennik „Siegodnia”.

Rozwiązanie bliskie

Wielu komentatorów jest zdania, że sprawa Julii Tymoszenko zbliża się do punktu kulminacyjnego. Nie ma przy tym decydującego znaczenia, że właśnie w środę uprawomocniło się orzeczenie Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który pod koniec kwietnia uznał, że uwięzienie byłej premier było bezprawiem. Kijów miał trzy miesiące na wniesienie sprzeciwu, lecz tego nie uczynił, dając do zrozumienia, że nie czuje się w żadnym wypadku związany orzeczeniem Trybunału, do którego skargę wniosła Tymoszenko. W tym czasie jednak sporo się zmieniło.

Zbliża się termin ostatecznych decyzji w sprawie Umowy Stowarzyszeniowej Ukrainy z UE, której podpisanie powinno nastąpić w listopadzie w Wilnie na szczycie Partnerstwa Wschodniego. Teoretycznie może to nastąpić po wypełnieniu przez Kijów trzech zasadniczych warunków: zaniechania selektywnego stosowania prawa (uwięzienie Tymoszenko), demokratyzacji prawa wyborczego i przeprowadzenie reform, począwszy od sądownictwa, a na polityce społecznej skończywszy.

Z początkiem lipca tego roku parlament udał się na wakacje, pozostawiając w zasadzie w stanie nietkniętym kompleks ustaw tzw. unijnych. Nikt nie ma wątpliwości, że Kijów nie zdąży z wypełnieniem warunków Brukseli. Nawet gdyby chciał, co nie jest bynajmniej takie oczywiste.

Teoretycznie istnieje jednak wyjście z sytuacji. Otóż w zamian za uwolnienie Tymoszenko UE miałaby przymknąć oczy na niespełnienie innych warunków i podpisać umowę stowarzyszeniową.

Scenariusz zapasowy

– Nie przesądzałbym znaczenia Tymoszenko. Unia nieraz podkreślała, że nie może być zakładnikiem jednej osoby i zależy jej na zmianach systemowych na Ukrainie – przekonuje „Rz” Rafał Sadowski, analityk z Ośrodka Studiów Wschodnich. W przeciwieństwie do Polski w wielu państwach unijnych przeważa pogląd, że umowa stowarzyszeniowa ma być nagrodą dla Kijowa za rzeczywiste reformy, a nie gesty ze strony Kijowa, jak chociażby zwolnienie Jurija Łucenki, prawej ręki uwięzionej Tymoszenko.

W takiej sytuacji użycie przez prezydenta Janukowycza byłej premier jako karty przetargowej w dyskusji z Brukselą nie daje gwarancji otwarcia Ukrainie drogi do Europy. Nawet jeżeli Warszawa głosi konieczność jak najszybszego podpisania umowy z Kijowem, traktując ją jako zobowiązanie Ukrainy do przeprowadzenia uzgodnionych reform w przyszłości.

Nie wiadomo też, czy zgodziłaby się na to sama Tymoszenko. – Oznaczałoby to w praktyce, że Wiktor Janukowycz odegra w polityce ukraińskiej tę rolę, którą przewidywała dla siebie sama Tymoszenko, to znaczy polityka wprowadzającego Ukrainę do Europy – pisze Wadim Dubnow, komentator rosyjskojęzycznej gazety.ru. Była premier musiałaby także zapewne zrezygnować z planów odegrania poważniejszej roli na scenie politycznej Ukrainy w przyszłości. Niewykluczone też, że w zamian za wolność musiałaby nawet opuścić kraj, gdyż jej zwolnienie z więzienia mogłoby nastąpić pod warunkiem, iż uda się na leczenie za granicę, np. do Berlina, skąd pochodzą lekarze monitorujący jej stan zdrowia.

– Taki scenariusz jest mało prawdopodobny, ale nie wydaje się obecnie, aby było jakieś inne wyjście otwierające Ukrainie drogę do Europy – przekonuje „Rz” prof. Myrosław Popowycz, ukraiński politolog. Zwraca uwagę, że taki rozwój sytuacji prowadzi do pogorszenia relacji z Rosją, która intensyfikuje starania, aby skłonić Kijów do Unii Celnej z udziałem Rosji, Białorusi i Kazachstanu.

Bruksela wygrywa z Moskwą

Jak wynika z ostatnich sondaży, 42 proc. obywateli Ukrainy opowiada się za integracją z UE. Niemal jedna trzecia (31 proc.) jest za integracją z Unią Celną. Przy tym zdecydowana większość młodych Ukraińców jest za Europą. To ważny czynnik w kalkulacjach politycznych prezydenta Janukowycza, który ma nadzieję na ponowny wybór w 2015 roku. Zwłaszcza że część ukraińskich oligarchów dostrzega ogromne korzyści ze zbliżenia do Unii. Przekonująco brzmią także wyniki wielu analiz porównawczych.

– Ze wszystkich znanych mi ekspertyz wynika, że znacznie bardziej korzystne jest dla Ukrainy zbliżenie z UE niż członkostwo w Unii Celnej – tłumaczy Rafał Sadowski. Unijne oceny wskazują, że z tytułu zniesienia ceł ukraińscy eksporterzy zaoszczędzą rocznie 487 mln euro, a unijni 391 mln. W wypadku wejścia w życie parafowanej już umowy o ułatwieniach handlowych (wejdzie w życie wraz z podpisaniem umowy stowarzyszeniowej) tzw. korzyść dobrobytu, czyli skumulowany efekt produkcyjny i konsumpcyjny wynieść powinien w krótkiej perspektywie 4,3, a w dalszej 11,8 proc.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1167
Świat
Ilu rosyjskich żołnierzy zginęło w 2024 roku? Rekordowe dane
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1166
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1165
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1164
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku