Do niedawna zadawano pytanie, czy prezydent Wiktor Janukowycz ułaskawi byłą premier Julię Tymoszenko. Obecnie brzmi ono, czy tego naprawdę chce sama Tymoszenko. Odbywa karę siedmiu lat więzienia za podpisanie niekorzystnych dla Ukrainy umów gazowych z Rosją.
Odpowiedź na to pytanie znają być może Aleksander Kwaśniewski oraz Pat Cox, były szef Parlamentu Europejskiego, którzy z upoważnienia tej instytucji są w stałym kontakcie zarówno ze skazaną, jak i prezydentem Ukrainy. Dwie godziny trwało w środę ich spotkanie z Tymoszenko w szpitalu w Charkowie, gdzie była premier leczy schorzenie kręgosłupa. Dzień wcześniej rozmawiali z prezydentem Janukowyczem.
– Kwaśniewski przyjechał uwolnić Tymoszenko, jednak ona sama nie jest przekonana, czy tego chce – podsumował dziennik „Siegodnia”.
Rozwiązanie bliskie
Wielu komentatorów jest zdania, że sprawa Julii Tymoszenko zbliża się do punktu kulminacyjnego. Nie ma przy tym decydującego znaczenia, że właśnie w środę uprawomocniło się orzeczenie Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który pod koniec kwietnia uznał, że uwięzienie byłej premier było bezprawiem. Kijów miał trzy miesiące na wniesienie sprzeciwu, lecz tego nie uczynił, dając do zrozumienia, że nie czuje się w żadnym wypadku związany orzeczeniem Trybunału, do którego skargę wniosła Tymoszenko. W tym czasie jednak sporo się zmieniło.
Zbliża się termin ostatecznych decyzji w sprawie Umowy Stowarzyszeniowej Ukrainy z UE, której podpisanie powinno nastąpić w listopadzie w Wilnie na szczycie Partnerstwa Wschodniego. Teoretycznie może to nastąpić po wypełnieniu przez Kijów trzech zasadniczych warunków: zaniechania selektywnego stosowania prawa (uwięzienie Tymoszenko), demokratyzacji prawa wyborczego i przeprowadzenie reform, począwszy od sądownictwa, a na polityce społecznej skończywszy.