Potem zostanie najprawdopodobniej odesłany do wojskowego więzienia Fort Leavenworth w Kansas, gdzie będzie odsiadywał wyrok.
Podczas wznowionej 14 sierpnia rozprawy prokuratorzy argumentowali, że tylko srogi wyrok będzie w stanie odstraszyć kolejnych autorów przecieków. Na ostatecznym wymiarze kary dla Manninga może też odbić się pośrednio historia Edwarda Snowdena, byłego pracownika National Security Service, który po ujawnieniu dokumentów amerykańskiego wywiadu dotyczących inwigilacji Internetu otrzymał tymczasowy azyl polityczny w Rosji.
Według oskarżenia Manning miał być świadomym „kretem", chcącym ujawnić jak najwięcej tajnych dokumentów dotyczących wojny w Iraku i w Afganistanie. W mowie końcowej prokurator uznał, że nie było w historii Armii USA żołnierza, który „okazałby podobne lekceważenie dla swojej misji" i że Manning posiadał wystarczającą wiedzę oraz inteligencję, aby wiedzieć, co robi. „On zdradził Stany Zjednoczone i za tę zdradę zasłużył na spędzenie większości życia w więzieniu" – mówił prokurator wojskowy kapitan Morrow.
Według oskarżenia kara 60 lat za kratami jest więc odpowiednia za czyny, które naraziły na poważne niebezpieczeństwo wielu ludzi i zakłóciły pracę dyplomacji. Oprócz tego oskarżyciel chce, by Manning zwrócił zarobione w armii pieniądze, zrzekł się nabytych świadczeń i zapłacił 100 tys. dolarów kary.
Z kolei obrona argumentowała, że Manning nie powinien „zgnić w więzieniu". Adwokat David Coombs nie podał żadnej wysokości wyroku, ale przedstawiał swojego klienta jako znakomitego kandydata do resocjalizacji. „Być może największą zbrodnią Manninga było to, że przejął się utratą ludzkiego życia i uznał, że nie może pozostać obojętny" – mówił Coombs. – „Obrona prosi, aby sąd po rozpatrzeniu wszystkich faktów wydał wyrok, który pozwoliłby mu na powrót do normalnego życia". Sam Manning oświadczył, że żałuje tego, co zrobił. „Rozumiem, że muszę ponieść konsekwencje moich decyzji" – dodał.
Nie wszyscy Amerykanie widzą w Manningu zdrajcę. Zwolennicy pełnej przejrzystości działań rządu i ujawnienia roli odgrywanej przez amerykańskie siły zbrojne na świecie uznali przekazanie materiałów założycielowi WikiLeaks Julianowi Assange za czyn chwalebny. Przez cały czas trwania procesu protestowano przed wjazdem na teren bazy wojskowej, w której toczyła się rozprawa. Jedna z organizacji obrony praw człowieka zapowiedziała nawet zgłoszenie Manninga do Pokojowej Nagrody Nobla.