Przed bramą kolonii karnej w Grodnie zebrało się kilkadziesiąt działaczy białoruskiej opozycyjnej organizacji Młody Front, której Daszkiewicz jest liderem. Spotkać męża przyszła również żona „więźnia politycznego" Nasta Daszkiewicz. Młodzi pobrali się w kolonii karnej.
- Przede wszystkim pragnę podziękować wszystkim za wsparcie, które jest bardzo ważną pomocą po tamtej stronie muru – oświadczył po zwolnieniu opozycjonista. Zapowiedział również, że nie zamierza rezygnować ze swojej działalności. – Pobyt w białoruskim więzieniu nie jest łatwy, lecz to nie jest Kołyma – dodaje Daszkiewicz.
Źmicier Daszkiewicz został zatrzymany 18 grudnia 2010 roku, dzień przed wyborami prezydenckimi na Białorusi. Jako jeden z liderów białoruskiej opozycji brał on aktywny udział w przygotowaniu manifestacji, do której doszło po ogłoszeniu wyników wyborów. Wtedy został skierowany do aresztu śledczego, a zarzuty sądu usłyszał dopiero w marcu 2011 roku. Według białoruskiej prokuratury, Daszkiewicz wraz z innym działaczem Młodego Frontu pobił dwóch „przygodnie napotkanych" mężczyzn. Natomiast oskarżeni twierdzili, że cała akcja była zainscenizowana przez białoruskie służby. Drugi oskarżony w tej sprawie Eduard Lobau nadal przebywa w kolonii karnej, dostał cztery lata więzienia.
- Zwolnienie Daszkiewicza spowoduje moralną mobilizację młodych działaczy opozycji. Będziemy się szykowali do kolejnych prezydenckich wyborów, które odbędą się w 2015 roku – mówi „Rz" Ryhor Astapienia, jeden z działaczy Młodego Frontu. – Przez cały czas wspieraliśmy Źmitra, ciągle organizowaliśmy akcję w jego obronie - dodaje opozycjonista.
Jednak białoruscy eksperci nadal są sceptyczni. Uważają, że nie ma powodów by mówić o polepszeniu sytuacji na Białorusi, ponieważ w białoruskich więzieniach nadal pozostaje dziesięciu innych więźniów politycznych.