Amerykańskie dowody użycia broni chemicznej

USA informują o kolejnych dowodach użycia sarinu pod Damaszkiem. A syryjska opozycja ma do Amerykanów coraz więcej pretensji.

Publikacja: 03.09.2013 03:18

Amerykańskie dowody użycia broni chemicznej

Foto: AFP

Dowody cały czas się pojawiają i będzie ich coraz więcej – mówił sekretarz stanu w programie NBC „Meet the Press”. Najnowsze z nich – jak poinformował – to „próbki włosów i krwi przekazane przez tych, którzy jako pierwsi pospieszyli z pomocą ofiarom ataku”.

John Kerry zaznaczył, że „są to próbki inne niż te, które zebrali inspektorzy ONZ”, którzy w sobotę wrócili z Syrii i swe badania prowadzą w kilku laboratoriach w Hadze (wyniki mają być znane w ciągu trzech tygodni).

Wcześniej Biały Dom ujawnił raport napisany na podstawie danych wywiadowczych oraz „świadectw międzynarodowego i syryjskiego personelu medycznego, nagrań wideo, zeznań świadków, tysięcy doniesień pochodzących z mediów społecznych z co najmniej 12 różnych obszarów Damaszku, doniesień dziennikarzy oraz raportów wiarygodnych organizacji pozarządowych”. Na odpowiedzialność reżimu ma wskazywać m.in. rodzaj użytych pocisków czy fakt, iż wystrzelono je z terenów kontrolowanych przez syryjską armię. Choć w dokumencie nie podano szczegółów, „ze względu na bezpieczeństwo źródeł”, zdjęcia rakiet, za pomocą których dokonano ataku, opublikował m.in. portal IHS Jane’s Defence. Zdaniem ekspertów są to takie same pociski, jakich używa syryjska armia.

Budzący największe kontrowersje fragment raportu dotyczy tego, że już trzy dni przed atakiem służby wywiadowcze przypuszczały, iż może do niego dojść, a dane na ten temat miały pochodzić m.in. z nasłuchu oraz od informatorów. „Syryjski personel [zajmujący się bronią chemiczną – red.] działał na przedmieściach Damaszku w Adra od soboty 18 sierpnia do wczesnego poranka w środę 21 sierpnia w okolicy, gdzie reżim użył mieszaniny broni chemicznej, włącznie z sarinem” – napisano. Działania przygotowawcze miały polegać na przygotowaniu odpowiednich pocisków i przemieszczaniu arsenału gazów bojowych. Również w środę, szykując się do ataku, żołnierze mieli używać masek przeciwgazowych. „Nie ma natomiast danych wskazujących, by do użycia gazów przygotowywały się w jakikolwiek sposób siły opozycji” – stwierdzono w raporcie.

Rzecznik Białego Domu odmówił odpowiedzi na pytanie, czy amerykańskie służby ostrzegły syryjską opozycję przed atakiem. Podobnie oficjalnie milczy w tej sprawie także reprezentująca opozycję Syryjska Koalicja Narodowa. Co najmniej dwóch jej członków w rozmowie z magazynem „Foreign Policy” powiedziało, że nie wiedzieli o zbliżającym się ataku.

Nieco wcześniej wyszło na jaw, że już rok temu – gdy zaczęły się pojawiać pierwsze informacje o atakach bronią chemiczną na niewielką skalę – syryjscy opozycjoniści prosili administrację USA o przysłanie masek przeciwgazowych. Zamiast tego otrzymali zestawy medyczne oraz porcje wojskowej żywności. Portal „The Daily Beast”, który to opisał, powołując się na urzędnika w Białym Domu, twierdzi, że problemem nie była dostępność sprzętu przeciwchemicznego, lecz fakt, iż Waszyngton obawiał się, że maski dostaną się w ręce radykalnych islamistów.

Administracja USA ogłosiła, że jest przekonana, iż odpowiedzialność za atak sarinem ponosi reżim. Dlaczego zdecydował się użyć gazów bojowych tuż po tym, jak do Damaszku przyjechali inspektorzy ONZ? „Sądzimy, że syryjski reżim uważa broń chemiczną za jedno z narzędzi w swoim arsenale (...). Oceniamy, że frustracja reżimu tym, że nie jest w stanie zabezpieczyć znacznych części Damaszku, mogła przyczynić się do podjęcia decyzji o zastosowaniu broni chemicznej 21 sierpnia” – napisano w raporcie. Jednak na pytanie, kto dokładnie wydał rozkaz i czy wiedziały o nim najważniejsze osoby w państwie – odpowiedzi brak.

Wedle amerykańskich ustaleń w ataku chemicznym 21 sierpnia zginąć miało 1429 osób, w tym 426 dzieci. Dane te odpowiadają informacjom przekazywanym wcześniej przez syryjską opozycję. Rząd w Damaszku i jego sojusznicy, czyli Rosja i Iran, zarzuty Waszyngtonu uważają za absurdalne, a o atak chemiczny oskarżają rebeliantów.

Dowody cały czas się pojawiają i będzie ich coraz więcej – mówił sekretarz stanu w programie NBC „Meet the Press”. Najnowsze z nich – jak poinformował – to „próbki włosów i krwi przekazane przez tych, którzy jako pierwsi pospieszyli z pomocą ofiarom ataku”.

John Kerry zaznaczył, że „są to próbki inne niż te, które zebrali inspektorzy ONZ”, którzy w sobotę wrócili z Syrii i swe badania prowadzą w kilku laboratoriach w Hadze (wyniki mają być znane w ciągu trzech tygodni).

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021