Dowody cały czas się pojawiają i będzie ich coraz więcej – mówił sekretarz stanu w programie NBC „Meet the Press”. Najnowsze z nich – jak poinformował – to „próbki włosów i krwi przekazane przez tych, którzy jako pierwsi pospieszyli z pomocą ofiarom ataku”.
John Kerry zaznaczył, że „są to próbki inne niż te, które zebrali inspektorzy ONZ”, którzy w sobotę wrócili z Syrii i swe badania prowadzą w kilku laboratoriach w Hadze (wyniki mają być znane w ciągu trzech tygodni).
Wcześniej Biały Dom ujawnił raport napisany na podstawie danych wywiadowczych oraz „świadectw międzynarodowego i syryjskiego personelu medycznego, nagrań wideo, zeznań świadków, tysięcy doniesień pochodzących z mediów społecznych z co najmniej 12 różnych obszarów Damaszku, doniesień dziennikarzy oraz raportów wiarygodnych organizacji pozarządowych”. Na odpowiedzialność reżimu ma wskazywać m.in. rodzaj użytych pocisków czy fakt, iż wystrzelono je z terenów kontrolowanych przez syryjską armię. Choć w dokumencie nie podano szczegółów, „ze względu na bezpieczeństwo źródeł”, zdjęcia rakiet, za pomocą których dokonano ataku, opublikował m.in. portal IHS Jane’s Defence. Zdaniem ekspertów są to takie same pociski, jakich używa syryjska armia.
Budzący największe kontrowersje fragment raportu dotyczy tego, że już trzy dni przed atakiem służby wywiadowcze przypuszczały, iż może do niego dojść, a dane na ten temat miały pochodzić m.in. z nasłuchu oraz od informatorów. „Syryjski personel [zajmujący się bronią chemiczną – red.] działał na przedmieściach Damaszku w Adra od soboty 18 sierpnia do wczesnego poranka w środę 21 sierpnia w okolicy, gdzie reżim użył mieszaniny broni chemicznej, włącznie z sarinem” – napisano. Działania przygotowawcze miały polegać na przygotowaniu odpowiednich pocisków i przemieszczaniu arsenału gazów bojowych. Również w środę, szykując się do ataku, żołnierze mieli używać masek przeciwgazowych. „Nie ma natomiast danych wskazujących, by do użycia gazów przygotowywały się w jakikolwiek sposób siły opozycji” – stwierdzono w raporcie.
Rzecznik Białego Domu odmówił odpowiedzi na pytanie, czy amerykańskie służby ostrzegły syryjską opozycję przed atakiem. Podobnie oficjalnie milczy w tej sprawie także reprezentująca opozycję Syryjska Koalicja Narodowa. Co najmniej dwóch jej członków w rozmowie z magazynem „Foreign Policy” powiedziało, że nie wiedzieli o zbliżającym się ataku.