Sobianin wygrał wybory na mera Moskwy

Elekcja mera Moskwy nie jest przełomem w systemie sprawowania władzy. Wydaje się jednak, że tak poprawnych wyborów jeszcze nie było.

Publikacja: 08.09.2013 19:51

Siergiej Sobianin wita się z wyborcami

Siergiej Sobianin wita się z wyborcami

Foto: AFP

Siergiej Sobianin pełniący obowiązki mera Moskwy z nadania Kremla nie miał problemów z pokonaniem najbardziej znanego obecnie opozycjonisty rosyjskiego Aleksieja Nawalnego. Z pierwszych ocen tuż po zamknięciu lokali wyborczych wynika, że uzyskał ponad połowę głosów (52–56 proc.), a Nawalny od 29 do 32 proc. – To porażający sukces Nawalnego – komentowało moskiewskie radio „Echo Moskwy", przypominając, że przed wyborami szacowano, że ma szansę na 13 do 20 proc. głosów. Sztab Nawalnego utrzymywał, że opozycjonista otrzymał ok. 35 proc. głosów.

– Należało się spodziewać zwycięstwa Sobianina. Dla Kremla jest to dowód, iż nie trzeba się bać opozycji, lecz umożliwić jej udział w prawidłowo przeprowadzonych wyborach, gdyż wtedy widać doskonale, jakie ma ona poparcie w społeczeństwie – tłumaczył „Rz" moskiewski politolog Aleksiej Muchin. W jego opinii niedziela wyborcza udowodniła, iż wbrew twierdzeniom opozycji system polityczny Rosji jest stabilny i, co ważniejsze, przewidywalny.

Na to wygląda w Moskwie zamieszkanej wraz z regionem podmoskiewskim przez 19 mln osób. Wszystko wskazuje na to, że kandydat Kremla Siergiej Sobianin został wybrany już w pierwszej turze głosowania. Przy tym Moskwa uważana jest za prawdziwy bastion opozycji. To w dostatniej Moskwie (średnia płaca to nieco ponad 30 tys. rubli, a więc ok. 3 tys. zł) Władimir Putin i jego ugrupowanie Jedna Rosja otrzymują od lat znacznie mniej głosów niż średnia dla całego kraju. W Moskwie narodził się ruch oporu przeciwko powrotowi Putina na stanowisko prezydenta po czterech latach kierowania rządem. W marcu ubiegłego roku na Putina głosowała mniej niż połowa mieszkańców Moskwy (47 proc.), a więc 15 punktów procentowych mniej niż średnia krajowa. To w stolicy rozpoczynał karierę polityczną 37-letni obecnie ekonomista i bloger Aleksiej Nawalny, organizując wiece przeciwko Putinowi. Pod koniec 2011 roku stał na czele ruchu oporu przeciwko fałszerstwu przy urnach wyborczych proputinowskiej partii Jedna Rosja, które to ugrupowanie nazwał w swym blogu „partią oszustów i złodziei". Określenie to zna dzisiaj cała Rosja, a Nawalny jest rozpoznawalny przez niemal połowę obywateli Rosji.

– Takiego kandydata nie można było po prostu odsunąć. Komplikacje polityczne byłyby większe, niż jego udział w elekcji w stolicy, gdzie partia władzy otrzymała w ostatnich wyborach do Dumy nieco poniżej połowy głosów – tłumaczy „Rz" Andriej Lipski z opozycyjnej „Nowej Gaziety". Dlatego też Sobianin nie zdecydował się na kandydowania z listy kremlowskiej Jednej Rosji i występował oficjalnie jako kandydat niezależny. Co ciekawe, uzyskał przy tym wsparcie Michaiła Chodorkowskiego, byłego szefa Jukosu odbywającego karę więzienia i zdecydowanego przeciwnika Putina. – Sobianin nie jest taki zły, mimo iż jest członkiem ekipy Putina – napisał Chodorkowski w oświadczeniu umieszczonym w sieci.

– Sobianin jest popularny i jest sprawnym administratorem i wielu wyborców miało dylemat, na kogo głosować – mówi Andriej Lipski.

Sam Nawalny nie miał żadnych złudzeń, jakimi intencjami kierował się Kreml, umożliwiając mu start w wyborach w Moskwie. Władze mogły z łatwością powołać się na ciążący na Nawalnym wyrok pięciu lat więzienia za nieczyste – zdaniem sądu – interesy w państwowej spółce Kirowles, co miało spowodować straty 16 mln rubli (ok. 1,6 mln zł). Przypominały o tym bez ustanku państwowe media, a także prezydent Putin, który przed kamerami pierwszego programu telewizji wyliczył, iż Nawalny ma także problemy z prokuraturą w sprawie udziału w przejęciu gorzelni i wbrew prawu nie ujawnił zarejestrowanej w Czarnogórze firmy budowlanej.

– To nic innego jak próba zmniejszenia liczby oddanych na mnie głosów o kilka punktów procentowych – twierdził Nawalny. Mimo to uzyskał wsparcie Sobianina w przebrnięciu przez tzw. filtr municypalny, czyli pozyskanie podpisów 6 proc. radnych w co najmniej trzech czwartych organów samorządowych Moskwy. Było to warunkiem uzyskania statusu kandydata na mera stolicy.

Obserwatorzy elekcji w Moskwie twierdzą zgodnie, że tak poprawnych wyborów jeszcze w Rosji nie było. Nie oznacza to jednak, że wszystko odbyło się według standardów demokratycznych. – To nie zmiana systemu, lecz jedynie techniki sprawowania władzy – przekonuje Andriej Lipski. Nie ma złudzeń, że w wielu innych wyborach municypalnych czy regionalnych, które miały dzisiaj miejsce w całej Rosji, obowiązywały całkiem inne standardy. Nie sposób ocenić, jakie będą dalsze losy Nawalnego. Czeka go proces odwoławczy od niedawnego wyroku oraz wiele innych spraw sądowych. Ma zamiar startować w wyborach prezydenckich oraz zarejestrować swą partię. Nie brak opinii, że wcześniej czy później wyląduje w więzieniu.

Siergiej Sobianin pełniący obowiązki mera Moskwy z nadania Kremla nie miał problemów z pokonaniem najbardziej znanego obecnie opozycjonisty rosyjskiego Aleksieja Nawalnego. Z pierwszych ocen tuż po zamknięciu lokali wyborczych wynika, że uzyskał ponad połowę głosów (52–56 proc.), a Nawalny od 29 do 32 proc. – To porażający sukces Nawalnego – komentowało moskiewskie radio „Echo Moskwy", przypominając, że przed wyborami szacowano, że ma szansę na 13 do 20 proc. głosów. Sztab Nawalnego utrzymywał, że opozycjonista otrzymał ok. 35 proc. głosów.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021