Jeżeli w wyniku referendum Szkocja przestanie być częścią Zjednoczonego Królestwa, to wtedy "pozostanie poza Unią Europejską" - taka wypowiedź premiera Hiszpanii Mariano Rajoy'a wywołała burzę w Szkocji.
- To nic innego jak szerzenie paniki - skomentował Axel Salmond, przywódca szkockich nacjonalistów, słowa premiera Hiszpanii. Zdaniem Salmonda gdyby Szkocja została niepodległym państwem będzie mogła negocjować swój status w UE " będąc w środku".
Referendum na temat niepodległości Szkocji odbędzie się we wrześniu przyszłego roku. Jego inicjatorzy mają nadzieję, że w jego wyniki Szkocja zdoła po 307 latach wyzwolić się spod dominacji Anglii. Z ostatnich badań opinii publicznej wynika, że za zerwaniem więzi ze Zjednoczonym Królestwem opowiada się 38 proc. spośród pięciu milionów mieszkańców Szkocji. 47 proc. jest przeciwko.
Prąca do niepodległości Szkocka Partia Narodowa przedstawiła kilka dni temu 670-stronicowy dokument, w którym zawarty został scenariusz na czasy po jej uzyskaniu. Nowe państwo chciałoby wynegocjować nowe porozumienie z NATO jak i Unią Europejską nie tracąc jednak ani na chwilę obecnego statusu. Brytyjskie atomowe łodzie podwodne stacjonujące w szkockich portach musiałyby jednak znaleźć sobie inne miejsca pobytu.
Niepodległa Szkocja chciałaby otworzyć swe własne ambasady lecz uznawałaby zwierzchność królowej Elżbiety II. Byłaby też związana z Wielką Brytanią wspólną walutą - funtem. Wszystko to miałoby stać się rzeczywistością 24 marca 2016 roku. Tego dnia w 1707 rozwiązał się parlament w Edynburgu uchwalając uprzednio unię państwową Anglii i Szkocji.