W Kijowie było wczoraj spokojnie. Na Majdanie te same obrazy co wcześniej – namioty, barykady, polowe kuchnie, ale demonstrantów nie było wielu. Nieco więcej ma ich być dzisiaj w dniu św. Mikołaja, który przypada w prawosławiu w czwartek. Większe demonstracje mają się też odbyć w Nowy Rok. Do nieopuszczania Majdanu nawołuje Witalij Kliczko, który uważa, że jedynym wyjściem z obecnej sytuacji są przedterminowe wybory prezydenckie. Zdaniem obserwatorów takie żądanie ma małe szanse na realizację. Opozycja domaga się też ujawnienia szczegółów porozumień zawartych we wtorek przez prezydenta Wiktora Janukowycza w Moskwie. Ma on dzisiaj wygłosić przemówienie telewizyjne.

– Przywódcy opozycji popełnili ogromny błąd, domagając się dymisji najwyższych władz. Nie zaproponowali zmian systemowych oraz konkretnych reform. Mimo to niewykluczone, że Majdan będzie trzymał się jeszcze długo – mówi „Rz" Konstantin Bondarenko, szef kijowskiego Instytutu Polityki Ukraińskiej.

Co ciekawe, kandydaci opozycji przegrali w czterech z pięciu okręgach, w których w niedzielę odbyły się wybory uzupełniające do Rady Najwyższej. Wygrał jedynie kandydat Batkiwszczyny Leonid Dacenko w obwodzie czerkaskim w środkowej Ukrainie. W pozostałych okręgach mandaty zdobyli kandydaci niezrzeszeni. Nawet w okręgu w centrum Kijowa żaden z kandydatów jednej z trzech partii opozycyjnych nie zdobył większości. – Świadczy to najlepiej o tym, jak podzielone jest społeczeństwo i bynajmniej nie wszyscy mieszkańcy stolicy są zwolennikami opozycji – tłumaczy „Rz" Oleg Lewytski z Ukraińsko-Helsińskiego Stowarzyszenia Praw Człowieka. Jest przekonany, że ustalona w Moskwie obniżka cen na gaz poprawi zdecydowanie wizerunek prezydenta w oczach wielu niezdecydowanych obywateli. W tej sytuacji nie należy się spodziewać jakichś zmian personalnych na szczytach władzy.

Niższe ceny na rosyjski gaz zaczną obowiązywać od początku przyszłego roku. Jak twierdzi ukraińska agencja informacyjna UNIAN, obniżenie cen gazu spowoduje, że przyszłoroczny deficyt budżetowy będzie mniejszy niż 5,5 proc. PKB. Nie wiadomo jednak, czy przy niższych cenach nie wzrośnie spożycie, które w tym roku spadło o jedną szóstą. Premier Mykoła Azarow przekonywał wczoraj, że ceny gazu na poziomie 268,5 dol. za tysiąc metrów sześc., zamiast 400 dol., to początek nowej epoki po trzech i pół roku obowiązywania kontraktu, który „wysysał krew z naszej gospodarki". Było to odniesienie do umowy zawartej w 2009 roku z Rosją przez premier Julię Tymoszenko.

To na jej uwolnienie nalegała najbardziej kanclerz Angela Merkel. Wczoraj zapewniła w Bundestagu, że umowa stowarzyszeniowa z UE nadal leży na stole. W tym samym czasie szef rosyjskiej dyplomacji  Siergiej Ławrow ostrzegał przed próbami dalszego wywierania nacisku na rząd Ukrainy „pomimo decyzji podjętych w Moskwie".