Przygoda, jaka spotkała Devyani Khobragade, wicekonsul generalną Indii w USA, jest przypadkiem kuriozalnym. Mimo chroniącego ją immunitetu dyplomatycznego została aresztowana, skuta kajdankami i poddana rewizji osobistej.
Jeszcze w ubiegły piątek opuściła areszt za kaucją 250 tys. dolarów, jednak władze amerykańskie podtrzymują swoje zarzuty. Dotyczą one niezgodnego z prawem imigracyjnym zatrudniania pochodzącej z Indii służącej, która na dodatek miała otrzymywać wynagrodzenie znacznie niższe niż obowiązująca w stanie Nowy Jork stawka minimalna. Khobragade zaprzecza zarzutom.
Akcja podjęta przez Amerykanów wygląda na pogwałcenie konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych z 1961 r. Zgodnie z nią przedstawicieli państw pełniących misje na placówkach dyplomatycznych obejmuje immunitet, a w razie poważnych zastrzeżeń można ich jedynie wydalić. Departament Stanu powołuje się jednak na Konwencję o Stosunkach Konsularnych z 1963 r., która zapewnia konsulom immunitet jedynie w sprawach związanych z wykonywaniem obowiązków.
Wiadomość o potraktowaniu pani wicekonsul jak zwykłej kryminalistki odebrana została w New Delhi jako policzek wymierzony Indiom. W mieście odbyły się demonstracje przeciwko „arogancji Wielkiego Brata".
Oburzenie wyrażają też indyjscy politycy. W środę parlamentarzyści reprezentujący największe partie wezwali rząd do akcji odwetowej wobec amerykańskich dyplomatów w Indiach.