„Wielu z 500 tys. osób, które zostały ranne, udzielono znikomej lub nie udzielono żadnej pomocy medycznej" - napisano w oświadczeniu Czerwonego Krzyża. Szef tej organizacji Magne Barth dodaje, że często pomoc nie była udzielana profesjonalnie. Do tego u części rannych pojawiły się choroby wynikające z powikłań po odniesionych obrażeniach.
Organizacje humanitarne mają ograniczony dostęp do Syrii i milionów jej mieszkańców, zwłaszcza w rejonach zajętych przez rebeliantów, pozbawione są jakiejkolwiek pomocy. Jednocześnie – jak zaznacza Barth – coraz bardziej naglącą potrzebą jest dostarczenie milionom Syryjczyków żywności przed zbliżającą się zimą.
Przed zbliżającą się zimą i głodem, który może ona wywołać, ostrzegał niedawno także Światowy Program Żywnościowy. Międzynarodowy Komitet Ratunkowy informował natomiast, że w ciągu ostatnich dwóch lat cena chleba w Syrii wzrosła o ponad 500 proc.
Jednocześnie znajdujący się na miejscu pracownicy organizacji Lekarze Bez Granic podali, że od 15 grudnia w nalotach w samym tylko mieście Aleppo zginęło 189 osób, a 879 zostało rannych. Podobne dane przekazuje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie.
Od wybuchu syryjskiej wojny domowej zginęło w tym kraju 126 tys. ludzi.