Fico i 13 konkurentów

Jeśli obecny premier wygra wybory prezydenckie – a ma na to spore szanse – na długo stanie się postacią dominującą na scenie politycznej.

Publikacja: 14.03.2014 01:00

Robert Fico, premier walczący o prezydenturę to w Europie ewenement

Robert Fico, premier walczący o prezydenturę to w Europie ewenement

Foto: AFP, Samuel Kubani Samuel Kubani

Faworytem pierwszej tury słowackich wyborów prezydenckich, które odbędą się w najbliższą sobotę, jest bez wątpienia Robert Fico, obecny premier i szef rządzącej partii Smer. Sondaże dają mu ok. 35 proc. głosów, co oznacza, że mimo niewątpliwej popularności nie zdoła zapewne rozstrzygnąć walki w jednej rundzie. Pozostaje więc pytanie, kto rzuci mu wyzwanie w drugiej turze 29 marca.

Mimo niewielkich szans w walce z faworyzowanym Fico w szranki z nim stanęło 13 kandydatów. Publicysta Peter Morvay z dziennika „Smer" pytany o wysyp kandydatów mówi z przekąsem, że „większość to niepoważni ludzie, którzy chcą przez chwilę zaistnieć". Tak naprawdę jakiekolwiek szanse na liczący się wynik ma tylko czterech z nich.

Od dłuższego czasu za głównego konkurenta premiera uchodzi przedsiębiorca Andrej Kiska, którego notowania sondażowe sięgały 23 proc. Prasa kreowała go na „magnata" porównywalnego z czeskim oligarchą Andrejem Babišem, który wpłynął na wynik niedawnych wyborów parlamentarnych w Czechach.

To jednak tylko pozory – majątek Kiski szacowany przez ekonomiczny dziennik „Hospodarske Noviny" na ?6 mln euro to ledwie świnka-skarbonka przy miliardach Babiša. Kiska pozbył się zresztą udziałów w swoich firmach (był właścicielem dwóch parabanków) i poświęcił się działalności charytatywnej w swojej fundacji Dobry Anioł. Nie przeszkodziło to Robertowi Fico mało pochlebnie nazywać konkurenta lichwiarzem.

Popularność Kiski jest zaskakująca, biorąc pod uwagę, że nie stoi za nim żadna partia. Grigorij Mesežnikov, dyrektor bratysławskiego Instytutu Spraw Publicznych, uważa, że prezentując centrystyczne i prorynkowe stanowisko, przyciągnął do siebie wielu zwolenników prawicy, których rozczarowały partie tworzące poprzedni rząd Ivety Radičovej. Tym bardziej że Pavol Hrušovsky, wspólny kandydat koalicji trzech tradycyjnych partii prawicowych, sprawił zawód, okazując się postacią bezbarwną. Szczególnie słabo wypadł w kończących kampanię debatach telewizyjnych.

Na trzecim miejscu – z poparciem ok. 15 proc.  – znajduje się Radoslav Procházka, dziś niezależny poseł, który do parlamentu dostał się z poparciem Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego (KDH). W niektórych sondażach zrównuje się z nim Milan Knažko, popularny aktor, od lat znany też z aktywności politycznej.

Po raz pierwszy własnego kandydata wystawiła partia mniejszości węgierskiej (MKP). Jej start ma jednak charakter symboliczny i Gyula Bárdos nie ma szans na odegranie większej roli.

Większość kandydatów określa się jako reprezentanci prawicy, choć w ich hasłach wyborczych i deklaracjach politycznych trudno to niekiedy dostrzec. Dominuje populistyczne schlebianie wyborcom, krytyka obecnego rządu i obietnice działań na rzecz „polepszenia bytu" obywateli połączone z powtarzaniem politycznych banałów.

Słowaccy politolodzy i media są zgodni w ocenie kampanii: była ona letnia i bezbarwna. Kandydaci nie wychodzili poza ogólniki i żaden nie zdołał wypromować nośnego społecznie hasła. Jan Baranek, dyrektor instytutu sondażowego Polls, sądzi, że wynika to z cech społeczeństwa słowackiego, które źle przyjmuje konflikt polityczny, uważając ostre starcia za kłótnię i brak ogłady polityków.

Jedynym polem ostrzejszych polemik okazał się internet. Zwłaszcza młodzi wyborcy chętnie odwiedzali poświęcone polityce portale i serwisy społecznościowe, najczęściej dając upust swojemu niezadowoleniu z przebiegu kampanii i kłócąc się o kandydatów.

Robert Fico, główny pretendent do prezydentury, wolał tradycyjne sposoby komunikacji z wyborcami. Konkurenci zarzucają mu wręcz, że w tym celu wykorzystał uprzywilejowaną pozycję premiera. Rząd organizował np. sesje wyjazdowe w większych miastach, a premier przy okazji przecinał wstęgi na oddawanych do użytku obiektach albo pokazywał się na masowych imprezach.

Analitycy zastanawiają się, dlaczego popularny i mający szeroką władzę premier zdecydował się na walkę o prezydenturę, skoro głowa państwa słowackiego ma dość ograniczone prerogatywy. Jedną z możliwości jest „ucieczka" premiera przed zarysowującymi się już trudnościami gospodarczymi, które w bliskiej przyszłości mogą przynieść spadek popularności Smeru.

Grigorij Mesežnikov uważa, że bardziej prawdopodobny jest projekt wzmocnienia uprawnień głowy państwa. Prezydent kierujący partią władzy (która kontroluje już wszystkie najważniejsze instytucje) stałby się w ten sposób dominującym graczem, u boku którego nowy premier otrzyma jedynie rolę wykonawcy jego woli politycznej. Jeśli ten plan się powiedzie, Fico na długo zdominuje bratysławską scenę polityczną.

Faworytem pierwszej tury słowackich wyborów prezydenckich, które odbędą się w najbliższą sobotę, jest bez wątpienia Robert Fico, obecny premier i szef rządzącej partii Smer. Sondaże dają mu ok. 35 proc. głosów, co oznacza, że mimo niewątpliwej popularności nie zdoła zapewne rozstrzygnąć walki w jednej rundzie. Pozostaje więc pytanie, kto rzuci mu wyzwanie w drugiej turze 29 marca.

Mimo niewielkich szans w walce z faworyzowanym Fico w szranki z nim stanęło 13 kandydatów. Publicysta Peter Morvay z dziennika „Smer" pytany o wysyp kandydatów mówi z przekąsem, że „większość to niepoważni ludzie, którzy chcą przez chwilę zaistnieć". Tak naprawdę jakiekolwiek szanse na liczący się wynik ma tylko czterech z nich.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021