Sensacja wywołała we Włoszech burzę. Dotychczas lamenty Berlusconiego, że jego rząd padł ofiarą międzynarodowego spisku, traktowano jako rojenia człowieka cierpiącego na manię prześladowczą.
Tymczasem Geithner w wydanych właśnie w USA wspomnieniach „Stress test" pisze, że jesienią 2011 r. niewymienieni z nazwiska unijni urzędnicy zwrócili się do niego z prośbą o pomoc w obaleniu rządu Berlusconiego. Konkretnie chodziło o to, by Stany Zjednoczone zablokowały pożyczkę MFW dla Włoch i uzależniły swoją zgodę od dymisji premiera Berlusconiego. Geithner pisze, że w rozmowie z Barackiem Obamą odradzał udział w spisku i prezydent dał się przekonać.
Szukające potwierdzenia tych rewelacji włoskie media zwracają uwagę na wiele dowodów pośrednich. Przypominają, że aby spisek się powiódł, trzeba było najpierw zmusić włoski rząd, by się o tę pożyczkę do MFW zwrócił.
Różne źródła podają, że na stole położono wówczas 80–85 mld euro. Ówczesny premier Hiszpanii Jose Luis Zapatero w swojej książce „El Dilema" pisze, że podczas szczytu G20 w Cannes w listopadzie 2011 r. podczas kolacji w wąskim, wybranym gronie Berlusconi i minister gospodarki Giulio Tremonti „byli przez dwie godziny młotkowani i zmuszani do przyjęcia pożyczki".
Berlusconi i Tremonti bronili się przed narzucaną pomocą rękami i nogami, bo praktycznie oznaczałoby to oddanie finansów kraju pod komisaryczny zarząd trojki: MFW, Unii i Europejskiego Banku Centralnego. Decydujące okazało się stanowisko Obamy, który w tej sprawie poparł Berlusconiego.