W związku z tym, że w przyszłym tygodniu Kongres nie odbywa normalnych posiedzeń, Boehner wprowadzi do porządku obrad swój wniosek o skierowanie pozwu do Sądu Najwyższego zapewne dopiero po obchodach święta narodowego 4 lipca.
Przedmiotem zastrzeżeń republikanów mających obecnie większość w Izbie jest „arogancki" sposób sprawowania władzy przez Obamę. Ich zdaniem prezydent od pięciu lat konsekwentnie i bezprawnie ignoruje większość nieodpowiadających jego celom politycznym wiążących decyzji Kongresu.
Zastrzeżenia Boehnera dotyczą zwłaszcza tego, że w drugiej kadencji prezydent wyjątkowo często sięgał po dekrety, co umożliwiało mu omijanie niewygodnych dla siebie ustaleń Izby Reprezentantów, w której przewagę zdobyli jego przeciwnicy polityczni.
Dotychczas republikanie już dwukrotnie próbowali ograniczać władzę prezydenta, lecz za każdym razem ich działania były torpedowane przez demokratyczną większość w Senacie. Uznanie działań prezydenta za niekonstytucyjne przez Sąd Najwyższy mogłoby utrudnić działania Białego Domu.
Z drugiej strony wielu ekspertów uważa, że szanse „skazania" Obamy, czyli wykazania niekonstytucyjności jego działań, są niewielkie. – W przeszłości podobne inicjatywy bardzo rzadko kończyły się wygraną Kongresu z prezydentem. Senator Edward Kennedy wystąpił np. z pozwem przeciwko prezydentowi Richardowi Nixonowi – mówi „Rz" prof. Louis Fisher, konstytucjonalista z instytutu Constitution Project. – Wygrał, ale nie w sądzie, lecz dlatego, że prezydent zaprzestał zarzucanych mu praktyk.