O tym, że ISIS zamierza podważyć porządek polityczny obowiązujący na Bliskim Wschodzie od czasu zawarcia francusko-brytyjskiego paktu (układ Sykes-Picot) w 1916 r., wiadomo już od dawna. Przywódcy islamistów walczących jednocześnie z rządami Syrii i Iraku (a także z konkurencyjnymi ugrupowaniami islamskimi) za idealną formę państwa uważają średniowieczny kalifat, czyli ustrój, w którym najwyższy władca pełni jednocześnie władzę świecką i religijną.
Uważają także, że podobnie jak w średniowieczu Arabowie powinni żyć w jednym państwie rozciągającym się od Morza Śródziemnego po Zatokę Perską.
Ogłoszona w niedzielę ustami rzecznika ISIS Abu Muhammeda al-Adnaniego deklaracja powołuje do istnienia Państwo Islamskie, którego struktury na każdym poziomie przejmują rolę tej organizacji. Kalifem obwołany został Abu Bakr al-Bagdadi (właściwie Ibrahim Awwad Ibrahim Ali al-Badri al-Samarrai), radykalny iracki duchowny od 2003 r. zaangażowany w walkę zbrojną, a od 2010 r. kierujący ISIS). „Niewierni zostali pohańbieni (...), nasze linie obrony są umocnione, krzyże i nagrobki zostały obalone, zarządcy i sędziowie są wyznaczeni, podatki zostały wprowadzone" – wylicza komunikat ISIS.
Obowiązującą na terenie „kalifatu" religią ogłoszono sunnicką wersję islamu, której literalne przestrzeganie stało się obowiązkiem wszystkich mieszkańców. Jeszcze w marcu ISIS wprowadziła na obszarach pod swoją kontrolą najsurowszą wersję prawa koranicznego (szarjatu), budząc od tego czasu strach przeprowadzaniem publicznych chłost i egzekucji.
Przywódcy samozwańczego kalifatu islam szyicki uznali za herezję, której praktykowanie ma być karane śmiercią. To w sposób oczywisty oznacza deklarację świętej wojny z rządem w Bagdadzie, z którym żadne negocjacje nie będą już możliwe.