Bardziej prawowierni niż Al-Kaida

Organizacja Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIS) ogłosiła utworzenie kalifatu na zajętych ziemiach.

Publikacja: 01.07.2014 02:00

Bardziej prawowierni niż Al-Kaida

Foto: AFP

O tym, że ISIS zamierza podważyć porządek polityczny obowiązujący na Bliskim Wschodzie od czasu zawarcia francusko-brytyjskiego paktu (układ Sykes-Picot) w 1916 r., wiadomo już od dawna. Przywódcy islamistów walczących jednocześnie z rządami Syrii i Iraku (a także z konkurencyjnymi ugrupowaniami islamskimi) za idealną formę państwa uważają średniowieczny kalifat, czyli ustrój, w którym najwyższy władca pełni jednocześnie władzę świecką i religijną.

Uważają także, że podobnie jak w średniowieczu Arabowie powinni żyć w jednym państwie rozciągającym się od Morza Śródziemnego po Zatokę Perską.

Ogłoszona w niedzielę ustami rzecznika ISIS Abu Muhammeda al-Adnaniego deklaracja powołuje do istnienia Państwo Islamskie, którego struktury na każdym poziomie przejmują rolę tej organizacji. Kalifem obwołany został Abu Bakr al-Bagdadi (właściwie Ibrahim Awwad Ibrahim Ali al-Badri al-Samarrai), radykalny iracki duchowny od 2003 r. zaangażowany w walkę zbrojną, a od 2010 r. kierujący ISIS). „Niewierni zostali pohańbieni (...), nasze linie obrony są umocnione, krzyże i nagrobki zostały obalone, zarządcy i sędziowie są wyznaczeni, podatki zostały wprowadzone" – wylicza komunikat ISIS.

Obowiązującą na terenie „kalifatu" religią ogłoszono sunnicką wersję islamu, której literalne przestrzeganie stało się obowiązkiem wszystkich mieszkańców. Jeszcze w marcu ISIS wprowadziła na obszarach pod swoją kontrolą najsurowszą wersję prawa koranicznego (szarjatu), budząc od tego czasu strach przeprowadzaniem publicznych chłost i egzekucji.

Przywódcy samozwańczego kalifatu islam szyicki uznali za herezję, której praktykowanie ma być karane śmiercią. To w sposób oczywisty oznacza deklarację świętej wojny z rządem w Bagdadzie, z którym żadne negocjacje nie będą już możliwe.

Siły ISIS kontrolują obecnie obszary od przedmieść syryjskiego Aleppo przez Ar-Rakkę aż po Mosul, okolice Kirkuku i przedmieścia Bagdadu. Na zachodzie trudniej wyznaczyć precyzyjne granice „kalifatu", ponieważ przebiegają one przez wielkie połacie niezamieszkanej pustyni, aż po granicę z Jordanią. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami ekspansja dżihadystów może się także rozszerzyć na to państwo, bowiem ISIS już zapowiada obalenie króla Abdullaha II.

Na razie walki koncentrują się w centralnych regionach Iraku. Siły rządowe powstrzymały w ostatnich dniach islamski blitzkrieg, jednak nie były w stanie odeprzeć bojowników, którzy po zdobyciu wielkich magazynów broni w Mosulu są teraz wyposażeni nie gorzej niż armia. Jak twierdzą, znaleźli w zajętym mosulskim  oddziale Banku Narodowego duże sumy obcych walut (nawet 500 mln dolarów), co pozwoli im na szybkie uzupełnienie zapasów.

Co gorsza, w irackiej armii szwankuje dowodzenie, a doniesienia medialne wskazują na nie najwyższe morale żołnierzy. To dlatego siłom rządowym nie udało się odbić zajętego przez islamistów Tikritu.

Mimo wspólnoty religijnej z większością państw muzułmańskich (poza szyickim Iranem konsekwentnie wspierającym rząd Nuriego al-Malikiego) „kalif" al-Bagdadi raczej nie może liczyć na zewnętrzne wsparcie. Jego „kalifat" jest skłócony nawet z Al-Kaidą, ponieważ otoczenie Ajmana az-Zawahiriego, obecnego przywódcy tej organizacji, uważa, że ISIS tworzy konkurencyjny ośrodek wpływów i zwalcza innych „prawowiernych" (np. Front an-Nusra w Syrii).

Wsparcia „kalifatowi" nie udzielą państwa, w których obowiązuje islam sunnicki, ponieważ forma wprowadzania porządków przez ISIS budzi ich niepokój przed próbą obalenia obecnie obowiązującego u nich status quo. Dotyczy to szczególnie bogatych państw nad Zatoką Perską i Arabii Saudyjskiej.

Hasła zjednoczenia wszystkich muzułmanów na świecie pod przewodnictwem samozwańczego kalifa al-Baghdadiego to na razie tylko mrzonki.

– Odrodzenie kalifatu nie jest sprawą jakiejś małej grupy wyznawców, ale zależy od decyzji wszystkich muzułmanów na świecie – mówi „Rz" mufti Tomasz Miśkiewicz, przewodniczący Muzułmańskiego Związku Religijnego w Polsce. – Nie wydaje się prawdopodobne, by cieszący się statutem autokefalicznego związku wyznaniowego muzułmanie w Polsce uznali zwierzchność „kalifa" z Iraku.

O tym, że ISIS zamierza podważyć porządek polityczny obowiązujący na Bliskim Wschodzie od czasu zawarcia francusko-brytyjskiego paktu (układ Sykes-Picot) w 1916 r., wiadomo już od dawna. Przywódcy islamistów walczących jednocześnie z rządami Syrii i Iraku (a także z konkurencyjnymi ugrupowaniami islamskimi) za idealną formę państwa uważają średniowieczny kalifat, czyli ustrój, w którym najwyższy władca pełni jednocześnie władzę świecką i religijną.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021