W niedzielę w Strefie Gazy zginęło w wyniku izraelskich ataków około 30 Palestyńczyków. Największe oburzenie wywołał ostrzał szkoły prowadzonej przez ONZ, w której schronienie znaleźli Palestyńczycy uciekający przed izraelskimi ostrzałami innych części Strefy. Było tam co najmniej dziesięć ofiar śmiertelnych. ?W niezwykle ostrych słowach zareagował sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun – mówił ?o „moralnym skandalu" i „działaniu przestępczym". Liczba Palestyńczyków zabitych od ?7 lipca, gdy Izraelczycy zaczęli operację w Strefie Gazy, przekroczyła 1800. W tym czasie zginęło 65 Izraelczyków, prawie wyłącznie żołnierzy.
Palestyńscy liderzy, zarówno z radykalnego Hamasu kontrolującego Gazę, jak i z umiarkowanego Fatahu, dążyli do rozmów o zawieszeniu broni. ?W Kairze, gdzie miały się one rozpocząć w weekend, pojawili się wysłannicy obu ugrupowań. Wśród postulatów, które postawili Palestyńczycy, jest odblokowanie Strefy, otwarcie przejść granicznych i poszerzenie terenu połowów z 3 do ?12 mil morskich.
Na negocjacje nie przyjechali jednak Izraelczycy. Ich wojska częściowo wycofały się ze Strefy Gazy. Kiedy całkowicie zakończy się izraelska operacja? – Premier Beniamin Netanjahu powiedział, że zależy to od potrzeb polityki bezpieczeństwa Izraela.
Dlaczego Izrael zignorował rozmowy w Kairze? – Nie chcemy dowartościowywać Hamasu. Nie podoba nam się też, że Ameryka wciąż gra w sprawie zakończenia konfliktu w Gazie ?z Katarem i Turcją. Poza tym brak formalnego zawieszenia broni pozwala nam nadal na polowanie na przywódców Hamasu – mówi „Rz" znany izraelski politolog prof. Efraim Inbar.
Egipt tradycyjnie angażował się w negocjacje między Hamasem a Izraelem. Palestyńscy radykałowie nie spotykali się jednak osobiście z Izraelczykami, bo ich nie uznają, natomiast oni uznają ich za terrorystów. Egipscy mediatorzy kursowali między piętrami kairskiego hotelu i przekazywali warunki obu stron.