Bojówkarze z miasta Misrata wyrzucili z lotniska bojówkarzy z miasta Zintan, okupujących je od momentu obalenia Muammara Kaddafiego trzy lata temu. Kontrola ruchu lotniczego dawała bojówkarzom znaczne dochody z łapówek od ładunków przywożonych i wywożonych z kraju.
Jednak lotnisko zostało zamknięte miesiąc temu, gdy wybuchły walki z konkurencyjnym ugrupowaniem. Teraz jest zrujnowane: pasy startowe są podziurawione pociskami, a główny budynek spłonął już po ostatnim szturmie.
W czasie największej od czasu obalenia Kaddafiego bitwy atakujące bojówki bombardowane były przez samoloty, do których nikt nie chce się przyznać. Sąsiedni Egipt kategorycznie zaprzeczył, by jego lotnictwo ingerowało w libijskie sprawy. Wysłał je prawdopodobnie zbuntowany generał armii rządowej Chalifa Haftar, który wypowiedział posłuszeństwo władzom, by walczyć z ugrupowaniami islamistycznymi.
– Znaczenie odbicia lotniska przez jednych bojówkarzy z rąk innych jest raczej trudne do uchwycenia przez cywilnych mieszkańców, szczególnie tych, którzy musieli uciekać ze swych domów z powodu walk lub próbują pochować bliskich zabitych w czasie ostrzału – powiedział korespondent BBC z Trypolisu. – Największe libijskie lotnisko leży w gruzach, ale to nie powstrzyma zdobywców od świętowania. Dla nich to symboliczne zwycięstwo.
Kraj pogrążony jest w chaosie wojny domowej wszystkich ze wszystkimi. Po obaleniu Kaddafiego zbrojne ugrupowania, które tego dokonały, pobiły się ze sobą, próbując kontrolować jak największą część infrastruktury dającej dochody z łapówek: lotniska, porty i rejony wydobycia ropy naftowej. Rząd centralny mianowany przez dość demokratycznie wybrany parlament nie jest w stanie zapanować nad chaosem, ponieważ podległe mu siły są najsłabszymi w Libii. Eksperci szacują, że na statystycznego mieszkańca kraju przypadają trzy sztuki broni o kalibrze większym niż pistolet maszynowy Kałasznikow. Z Libii ewakuowały się już zagraniczne ambasady (w tym polska) oraz przedstawiciele różnych agend ONZ próbujących pomagać mieszkańcom dotkniętym skutkami konfliktu. Z powodu walk sam libijski parlament musiał przenieść się ze stolicy do Tobruku.