„100 dni temu nikt nie wierzył, że uda się powstrzymać wojnę. A dzisiaj zbliżamy się do tego, że pokój jest i będzie" – powiedział Poroszenko w czwartek na konferencji prasowej.
Prezydent poinformował, że noc ze środy na czwartek była pierwszą, podczas której nie zginął i nie został ranny ani jeden ukraiński żołnierz.
Jednocześnie jednak w ciągu dnia nadeszły informacje o ostrzałach artyleryjskich w Doniecku i w okolicach portu Mariupol nad Morzem Azowskim. Władze miejskie Doniecka informowały, że na ulicach słychać salwy z dział, co oznacza, że to separatyści strzelali w stronę ukraińskich pozycji. Nie było natomiast doniesień o zniszczeniach w mieście, czyli ukraińska armia nie odpowiedziała na rosyjskie prowokacje.
Poroszenko też przyznał, że na 700-kilometrowym froncie w Donbasie są cztery miejsca, w których cały czas dochodzi do starć i strzelanin. To miejscowości Debalcewo i Bachmutki (w pobliżu opanowanej przez separatystów Horliwki), Szczastie (na północ od Ługańska) i wokół donieckiego lotniska. Wkrótce w rejonie Debalcewa mają się pojawić obserwatorzy OBWE.
Prezydent opowiedział też, jak udaje się utrzymać tę względną ciszę na froncie. Gdy nie udają się interwencje ukraińskiego sztabu generalnego w rosyjskim, wtedy szef administracji Poroszenki dzwoni do szefa administracji Putina: „podaje konkretne miejsce, godzinę ostrzału, konkretne środki, jakie należy zastosować. W większości wypadków to działa".