Anna Słojewska ?z Brukseli
Jens Stoltenberg jedzie w miejsca, gdzie Sojusz Północnoatlantycki stoi przed największymi wyzwaniami: na jego wschodnie i południowe rubieże. Najbardziej udany – jak stwierdził w czasie swojej pierwszej konferencji prasowej w roli sekretarza generalnego NATO – sojusz w historii musi dziś zapewniać swoich członków, że są bezpieczni. Turcja przed odłamkami ofensywy islamistów w Iraku i Syrii, a Polska i sąsiednie kraje bałtyckie, przed hybrydowymi atakami Rosji.
Stoltenberg przekonywał, że NATO przygotowuje się na nowe rodzaje zagrożeń. – Kontekst bezpieczeństwa się zmienia, dlatego modyfikujemy nasze plany odpowiedzi na potencjalne zagrożenia – powiedział. Norweg podkreślił, że artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego, mówiący o gotowości sojuszników do kolektywnej obrony, gdy zagrożone jest bezpieczeństwo jednego z nich, jest podstawą istnienia NATO. Ale żeby Sojusz był silny w sensie politycznym i militarnym, każdy z jego 28 członków musi traktować poważnie swoje zobowiązania, w tym wzrost wydatków na wojsko.
Nowy sekretarz generalny NATO podtrzymał obietnicę zwiększonej obecności wojskowej w naszym regionie, co ma się realizować m.in. przez zwiększoną częstotliwość lotów państw NATO oraz rotacyjną obecność wojska. – Podtrzymamy to tak długo, jak będzie tego wymagała sytuacja – powiedział.
Stoltenberg nawiązał też do planu stworzenia NATO-wskiej szpicy, który został wstępnie zaakceptowany na szczycie NATO w Walii na początku września. Miałyby to być siły szybkiego reagowania zdolne do przemieszczenia się w ciągu 48 godzin w rejon zagrożenia. – Nasi dowódcy pracują nad tym. W lutym 2015 roku ministrowie obrony NATO podejmą ostateczną decyzję o kształcie szpicy, jej wielkości i składzie – powiedział Stoltenberg. Według niego potem nastąpi szybka operacyjna realizacja tego planu.