Naczelny "Gazety Wyborczej" odebrał nagrodę w rocznicę krwawych wydarzeń z 1991 roku, gdy w nocy z 12 na 13 stycznia stacjonujące na Litwie wojska rosyjskie usiłowały zdławić dążenia tego kraju do wolności. Zginęło wówczas 14 osób, a setki zostały ranne. Adam Michnik był wówczas w litewskim parlamencie.
Nagrodę Wolności przyznano Michnikowi za "bezwarunkowe poparcie w 1991 roku wolności Litwy, wsparcie Litwinów w walce z sowiecką agresją". Przyjmując ją Adam Michnik podkreślił, że jest to największy dar, jaki Polak może otrzymać od litewskiego państwa. Powiedział, że traktuje tę nagrodę jako wyraz uznania dla całego środowiska, którego jest reprezentantem, a które od początku wspierało działania niepodległościowe Litwy, i przypomniał, że nauczycielem takiego myślenia był w Polsce Czesław Miłosz.
Michnik zauważył, że konflikty, które ostatnio wybuchają między Polską a Litwą, takie jak kwestia pisowni polskich nazwisk czy dwujęzycznych nazw ulic, są "wspaniałym prezentem są dla tej wielkorosyjskiej czarnej sotni". Naczelny GW podkreślił, że oczywistym nakazem naszych czasów i uwarunkowań geopolitycznych jest budowanie jak najlepszych relacji między naszymi narodami.
Wszystkich, którzy są przeciwni porozumieniu na linii Warszawa-Wilno, uznał za "otumanionych etnicznym szowinizmem" i "działających przeciwko narodowym interesom naszych krajów".
Podczas obchodów 24. rocznicy wydarzeń na Litwie często padały odniesienia do aktualnej sytuacji na Ukrainie. Ówczesna głowa państwa, przewodniczący Rady Najwyższej Litewskiej SRR, Vytautas Landsbergis, zwracał uwagę, że Ukraina płaci cenę za brak zdecydowania przed ponad dwudziestu lat, za pragmatyczny wybór "siedzenia na dwóch stołkach".