Sarkozy ma pomysł na rozwiązanie kryzysu ukraińskiego. W czasie weekendu przedstawił go na zjeździe Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP), głównej francuskiej partii konserwatywnej, której przewodzi. Ale program ten sprowadza się do spełnienia wszystkich postulatów Putina.
- Oddzielenie Europy od Rosji to jest dramat. Jeśli Amerykanie tego chcą, to ich prawo i ich problem. Ale interesy Amerykanów wobec Rosji nie są interesami Europejczyków wobec Rosji. Nie chcemy odrodzenie Zimnej Wojny między Europą i Rosją - oświadczył kandydat w wyborach prezydenckich 2017 r. wywołując salwę oklasków. I zapowiedział trzy warunki przywrócenia pokoju na wschodzie.
- Krym wybrał Rosję. Nie możemy im z tego robić zarzutu. Ja sam swego czasu narzuciłem panu Putinowi zgodę na przyznanie prawa mieszkańcom Kosowa do oddzielenia się od Serbii. Jeśli tak, to nie bardzo widzę w jaki sposób stosując tę samę logikę, można nie zgodzić się, aby Krym miał prawo opuścić Ukrainy. Tym bardziej, że był wcześniej administracyjnie przyłączony do Ukrainy przez Chruszczowa - powiedział Sarkozy nie wspominając ani słowem o rosyjskiej okupacji półwyspu, czego nie było w przypadku Kosowa.
- Ukraina ma 42 mln mieszkańców, z czego 1/3 to rosyjskojęzyczni, przynajmniej 10 mln osób - kontynuował Sarkozy (oficjalne statystyki mówią o 17 proc. - red.). To nie jest szczegół. Trzeba powołać siły rozjemcze aby chronić tę ludność rosyjskojęzyczną dopóki sytuacja się nie uspokoi - tak brzmi drugi punkt planu Sarkozy'ego.
- I wreszcie miejmy odwagę to powiedzieć, a ja zawsze tak sądziłem: Ukraina jest mostem między Rosją i Europą. Ukraina nie ma powołania do przystąpienia ani do Unii Europejskiej, ani do NATO - zakończył były prezydent.