Byłaby to pierwsza strata koalicji przeciw Państwu Islamskiemu (IS) od czasu rozpoczęcia nalotów w Syrii we wrześniu 2014 roku.

Anonimowi urzędnicy amerykańskiego Departamentu Obrony z jednej strony nie chcą potwierdzić faktu zestrzelenia, ale jednocześnie potwierdzają utratę kontaktu z dronem. Ci sami urzędnicy w rozmowie z Reutersem zwracają uwagę na fakt, że do tej pory siły wierne Asadowi były bierne wobec działań koalicji w syryjskiej przestrzeni powietrznej.

Warto zauważyć jednak, że wtorek syryjska agencja Sana, informowała o podniesieniu stanu gotowości obrony powietrznej w prowincji Latakia, tej samej w której został zestrzelony Predator. Niektóre media podają również, że bezzałogowy samolot należał do Turcji, a jedynie był produkcji amerykańskiej. To rodzi kolejne spekulacje i pytania o ewentualną prowokację. Bowiem w poniedziałek Turcja bardzo ostro zareagowała na słowa Kerry'ego.

- Jak można negocjować z reżimem, który zabił ponad 200 tysięcy osób i używał broni chemicznej? - pytał turecki szef dyplomacji. Dzień wcześniej amerykański sekretarz stanu John Kerry w rozmowie ze stacją CBS, przyznał, że Stany Zjednoczone będą "w końcu musiały negocjować" z prezydentem Syrii Baszarem al-Asadem.