Reklama

Katar. Ambicje urosły na pustyni

Świat wiele usłyszał o małym Katarze za poprzedniego emira Hamada bin Chalify as-Saniego (władał od 1995 r. i abdykował dwa lata temu na rzecz syna).

Aktualizacja: 17.05.2015 23:55 Publikacja: 17.05.2015 21:31

Przed wejściem na Suk Wakif, główny targ w katarskiej stolicy

Przed wejściem na Suk Wakif, główny targ w katarskiej stolicy

Foto: Rzeczpospolita/Jerzy Haszczyński

Jako o kraju, który ma ambicje: w mediach (pierwsza wielka arabska telewizja Al-Dżazira), w sporcie (zdobycie organizacji futbolowego Mundialu 2022) i polityce bliskowschodniej.

Wsparcie dla odległych rewolucji

Dzięki gigantycznym zasobom gazu kraj wielkości województwa świętokrzyskiego mógł sobie pozwolić na prowadzenie polityki w dużych krajach Bliskiego Wschodu. Zaangażował się w obalanie dyktatora w Libii, we wspieranie przeciwników Baszara Asada w Syrii, a potem w budowanie nowego islamistycznego Egiptu rządzonego przez Bractwo Muzułmańskie.

– Jeżeli ludzie potrzebują pomocy, to trzeba im pomagać. A komu mamy pomagać? Dyktatorom, którzy zabijają własny naród, czy ludziom, którzy chcą budować lepszą przyszłość? – mówi „Rz" Chalid al-Dżaber, redaktor naczelny katarskiego anglojęzycznego dziennika „The Peninsula".

Wielomiliardowa pomoc dla obalonego przez wojsko prezydenta Mursiego doprowadziła jednak do izolacji Kataru przez inne prozachodnie monarchie Półwyspu Arabskiego z najważniejszą – saudyjską na czele. Nagle Bractwo Muzułmańskie stało się dla nich symbolem islamskiego terroryzmu. W marcu zeszłego roku Rijad i Abu Zabi wycofały ambasadorów z Dauhy, pojawiła się groźba zamknięcia jedynej lądowej granicy – z Arabią Saudyjską.

– Teraz mamy pojednanie między Katarem a Arabią Saudyjską, połączyły je wspólne zagrożenia ze strony tzw. Państwa Islamskiego i proirańskich rebeliantów w Jemenie. Przy okazji Katar zmniejszył swoją aktywność za granicą – tłumaczy „Rz" Pascal Boniface, dyrektor francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS), którego spotykam w Dausze.

Reklama
Reklama

W ostatnich dniach Katar podjął dwie ważne decyzje związane z Zachodem. Nowy emir, 34-letni Tamim bin Hamad as-Sani, był jednym z dwóch władców znad Zatoki, który pojechał osobiście na spotkanie z Barackiem Obamą, inni przysłali następców tronu. Jednak wielkiego zakupu broni nie dokona w Ameryce, lecz we Francji.

– Dla francuskich przywódców to miłe zaskoczenie, samoloty Rafale od lat trudno było sprzedać, a teraz nagle kupuje je Katar, a także Egipt i Arabia Saudyjska – mówi dyrektor Boniface.

Katar to państwo najbogatszych obywateli, na jednego przypada 143 tys. dolarów rocznie (dane MFW za 2014 r.). Jednak oprócz 280 tys. Katarczyków mieszka tu ponad osiem razy więcej obcokrajowców, najwięcej przybyszów z Indii i Nepalu wykonujących najprostsze prace.

Na budowie

Kiedy 44 lata temu powstawało Państwo Katar, była tu pustynia i toczyło się proste życie. Było niewielu obcokrajowców, nie było żadnej szkoły wyższej, żadnego wieżowca. Teraz wieżowców jest w Dausze tak wiele, że trudno sobie wyobrazić, kto je zapełnia. Stojąc na bulwarze nadmorskim Kornisz, doliczyłem się w sąsiedztwie ponad 20 gmachów o przeszło 25 kondygnacjach, niektóre fantazyjne z podświetlanymi w nocy na czerwono kopułami, jeden w kształcie cygara z długim żądłem.

Mimo panującego tu niemal przez cały rok upału (w maju bywa 40 stopni w cieniu), w stolicy są wypielęgnowane trawniki. Dbają o nie azjatyccy gastarbeiterzy, dzięki nim wznoszone są nowe wieżowce i obiekty sportowe na mundial 2022.

Przyznanie organizacji mistrzostw świata małemu krajowi bez tradycji piłkarskich wzbudziło kontrowersje. A potem zaczęło się rozliczanie Kataru ze złego traktowania zagranicznych robotników, którzy pracują na budowie stadionów na mundial. Global Voices, światowa sieć blogerów i dziennikarzy obywatelskich, posunęła się nawet do zarzucenia Katarowi, że na budowach zginęło już parę tysięcy gastarbeiterów, co dwa dni życie miał tracić jeden Nepalczyk.

Reklama
Reklama

Human Rights Watch nie idzie tak daleko, wylicza natomiast, że wielu obcokrajowców pracuje „w warunkach pracy przymusowej", mieszka w zatłoczonych pomieszczeniach, pracodawcy zabierają im paszporty, obowiązuje też zakaz działania związków zawodowych.

Taka krytyka miejscowym wydaje się niesprawiedliwa. – Jeszcze nie wbito pierwszej łopaty, a media zachodnie już pisały o tysiącu wykończonych na budowie Azjatach – ironizował katarski uczestnik debaty na Doha Forum, które jak co roku odbyło się w połowie maja.

Kilka dni temu brytyjski „Guardian" napisał, że władze katarskie obiecały poprawić warunki pracy gastarbeiterów, nie wiadomo jednak, kiedy zmiany wejdą w życie.

W eleganckim hotelu nad zatoką wśród zdominowanego przez Azjatów personelu dostrzegam też parę słowiańskich twarzy. Pracuje tu trzydziestoletnia Aleksandra, Ukrainka z wyższym wykształceniem, która z miłym uśmiechem pyta gości przepływających przez lobby hotelowe: w czym mogę pomóc?

– Nawet nie wiedziałam, że istnieje takie państwo – przyznaje Aleksandra. – Ale cóż tam ja? Moja mama, która uczy geografii w szkole średniej w Kijowie, spytała: jedziesz do Kataru? A gdzie to jest?

Młoda Ukrainka jest tu od paru miesięcy i już myśli o wyjeździe do innego kraju Półwyspu Arabskiego, najlepiej do Omanu. – Życie jest tu dla mnie za drogie, nie stać mnie nawet na skorzystanie z plaży. Poza tym mój żołądek nie może wytrzymać jedzenia oferowanego personelowi, przygotowują je kucharze z Indii.

Reklama
Reklama

Nie ma dyskusji

Rozmowy z Katarczykami, urzędnikami, politykami czy dziennikarzami, nie są łatwe. Unikają pytań politycznych.

– Ja też nie wiem, dlaczego Katar chciał odgrywać dużą rolę międzynarodową. Tak jak w innych krajach arabskich mamy tu autocenzurę. Dziennikarze często wstrzymują się od pisania tego, co mogłoby urazić rządzących. Są tematy, o których się otwarcie nie dyskutuje, takich jak decyzje władcy, w tym mieści się polityka zagraniczna – mówi „Rz" prof. Mohamed Kirat z wydziału komunikacji masowej Uniwersytetu Katarskiego.

On sam pochodzi z Algierii. Jak podkreśla, 90 proc. dziennikarzy to obcokrajowcy.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1387
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1386
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1385
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama