Rzeczpospolita: Czy Zakon Maltański można opisać jako państwo bez terytorium, które dysponuje w Rzymie dwoma gmachami, ma nie za dużo członków, ale sporo pieniędzy?
Dominique de La Rochefoucauld-Montbel: To uproszczenie, gdyż znani jesteśmy na świecie z naszej działalności medycznej i charytatywnej. Zakon jest podmiotem prawa międzynarodowego. Powstał w XII wieku, władał kiedyś wyspą Rodos, potem Maltą, a po traktacie w Amiens jego suwerenność została uznana, nawet jeżeli stracił kontrolę nad swoim ówczesnym terytorium. Równocześnie był zawsze i jest nadal religijną i katolicką instytucją. I to od czasu powstania w 1113 roku, czyli w momencie uznania przez papieża Paschalisa II. Ten dualizm sprawia, że jest unikatową instytucją w skali światowej. Utrzymuje oficjalne stosunki dyplomatyczne ze 105 państwami świata, ma w nich swoje przedstawicielstwa dyplomatyczne, oraz z 18 organizacjami międzynarodowymi, jak ONZ, gdzie ma status obserwatora.
Jak funkcjonuje państwo- zakon?
Na dwóch płaszczyznach. W sprawach politycznych jesteśmy neutralni. Utrzymujemy specjalne relacje ze Stolicą Apostolską, jako że część naszych członków jest instytucjonalnie związana z Kościołem. Siedziba zakonu znajduje się w Rzymie. Na całym świecie mamy prawie 14 tys. członków. Zakon ma własną pocztę, wydaje paszporty i ma nawet symboliczną walutę.
Jest przy tym niezależną jednostką polityczną. Struktury państwowe utrzymywane są z dochodów od posiadanych przez nas aktywów znajdujących się głównie we Włoszech.
Jesteśmy tam jednym z największych właścicieli ziemi i innych nieruchomości. Dochody z tego tytułu stanowią 80 proc. wszystkich wpływów. Administracja państwowa to ok. 70 osób zatrudnionych w Rzymie. Na czele państwa stoi Wielki Mistrz wybierany dożywotnio. Jest i Wielkie Magisterium pełniące funkcję rządu, a także Sąd Najwyższy.