Pokerowa zagrywka Camerona

Po wielkim sukcesie w wyborach premier chce iść za ciosem i jak najszybciej przeprowadzić referendum w sprawie członkostwa w UE.

Aktualizacja: 27.05.2015 09:39 Publikacja: 26.05.2015 21:07

Francois Hollande i Angela Merkel wystąpili o głębszą integrację strefy euro. To utrudni Davidowi Ca

Francois Hollande i Angela Merkel wystąpili o głębszą integrację strefy euro. To utrudni Davidowi Cameronowi przekonanie Brytyjczyków do pozostania w Unii Europejskiej.

Foto: AFP/Tobias Schwarz

Tak ryzykownej operacji w historii integracji jeszcze nie było. Jeśli kalkulacje Davida Camerona okażą się błędne, Zjednoczone Królestwo nie tylko wyjdzie z Unii, ale wciągnie Wspólnotę w największy kryzys od jej powstania. W 58-letniej historii integracji jeszcze żaden kraj nie wyszedł ze Wspólnoty, a tym bardziej tak kluczowy jak Wielka Brytania.

Kampania premiera jest jednak niezwykle starannie przygotowana.

– W ostatnich tygodniach brytyjscy dyplomaci bardzo mocno zaangażowali się w rozpoznanie, co jest możliwe do zaakceptowania przez naszych europejskich partnerów, a co nie jest – mówi „Rz" Maurice Fraser, w przeszłości główny doradca premiera Johna Majora, a dziś wykładowca London School of Economics.

Do szczytu w Brukseli 25–26 czerwca Cameron chce osobiście odwiedzić stolice wszystkich 27 państw Wspólnoty. W tym tygodniu zaczyna od Danii, Holandii, Francji, Polski i Niemiec.

W samym Londynie, mówi Fraser, rząd zatrudnił najbardziej renomowanych ekspertów prawa międzynarodowego, aby znaleźli taką formułę, która pozwoli spełnić oczekiwania Wielkiej Brytanii bez zmiany unijnego traktatu. Cameron zdaje sobie sprawę, że większość krajów Wspólnoty na czele z Niemcami nie zgodzi się na modyfikację aktów założycielskich Unii, bo to oznaczałoby otwarcie puszki Pandory: wielu unijnych przywódców, w tym nowy prezydent Polski, chciałoby przy tej okazji przeforsować własne modyfikacje.

Polacy nie mogą być dyskryminowani

Właśnie dlatego Cameron nie będzie domagał się podważenia zasady swobody przemieszczania się osób we Wspólnocie, choć powstrzymanie emigracji jest jego najważniejszym celem. Skoncentruje się raczej na ograniczeniu praw socjalnych przyjezdnych: mieliby być pozbawieni wsparcia państwa przez pierwsze cztery lata po wylądowaniu na Wyspach, a w razie nieznalezienia pracy przez sześć miesięcy – deportowani.

W tej sprawie Cameron musi jednak spodziewać się wyjątkowo twardych negocjacji z Polską.

– Nie możemy zgodzić się na jakiekolwiek ruchy dyskryminujące Polaków, którzy przecież przyczyniają się do budowy brytyjskiego dochodu narodowego. To są bardzo rzetelni pracownicy i chciałabym, aby byli traktowani na równi z innymi – ostrzegła we wtorek premier Ewa Kopacz.

Brytyjczykom zależy także na gwarancjach, że traktatowy zapis o budowie „coraz ściślejszej Wspólnoty" (ever closer Union) nie będzie dotyczył Zjednoczonego Królestwa. Cameron chce, aby rozwój strefy euro nie zaszkodził londyńskiej City, a kraje, które pozostają poza unią walutową, miały zapewniony swobodny dostęp do jednolitego rynku. Zgodnie z jego koncepcją Westminster i inne parlamenty narodowe uzyskałyby prawo do blokowania nowego prawa europejskiego.

Premier przyjął już w poniedziałek w swojej wiejskiej rezydencji Chequers przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera. Ten obiecał „uczciwy układ" dla Wielkiej Brytanii. Zapowiedział także, że Bruksela będzie od tej pory mniej ingerowała w prawo krajowe.

To jednak od stanowiska Berlina i Paryża będzie zależało powodzenie planów Camerona. A tu Brytyjczyka spotkała niemiła niespodzianka. We wtorek „Le Monde" ujawnił poufny list Merkel i Hollande'a do Junckera, w którym postulują przekształcenie unii walutowej w twór o wyraźnie federalnych cechach z własnym budżetem, obligacjami, harmonizacją fiskalną.

Francji nie będzie żal po Brytyjczykach

– We Francji wyraźnie odczuwalna jest irytacja z powodu Wielkiej Brytanii. Gdy w ubiegłym roku Cameron ogłosił plan referendum, Laurent Fabius (szef MSZ – red.) oświadczył: jeśli chcą sobie pójść, otworzymy im szeroko drzwi, a nawet rozłożymy czerwony dywan. Francja nie ulegnie jakiemukolwiek szantażowi Camerona – mówi „Rz" Pierre Verluise, wykładowca politologii na uniwersytecie Paris I i wydawca portalu Diploweb.com.

– Merkel i Hollande chcą pokazać, że w tak fundamentalnej sprawie jak reforma Unii nie tylko reagują na inicjatywy Londynu, ale także mają własną koncepcję – potwierdza Maurice Fraser.

Cameron zdaje sobie sprawę, że w miarę zbliżania się wyborów do Bundestagu i wyborów prezydenckich we Francji w 2017 r., stanowisko obu krajów będzie się usztywniać. To także motywuje go do szybszego działania. Tym bardziej że na Downing Street naciska brytyjski biznes, który chce maksymalnie ograniczyć okres niepewności co do dalszych losów kraju.

– Cameron zdaje sobie sprawę, że dopóki nie rozstrzygnie referendum, prace jego rządu będą sparaliżowane. Chce tego uniknąć – mówi Fraser.

Już w czwartek rząd chce przesłać do Izby Gmin projekt ustawy o referendum. Zakłada, że weźmie w nim udział około półtora miliona cudzoziemców, obywateli UE (w tym wielu Polaków) mieszkających na stałe na Wyspach. Zapis jest tym bardziej kontrowersyjny, że do udziału w referendum zostaną poza Brytyjczykami dopuszczeni Irlandczycy, Maltańczycy i Cypryjczycy oraz obywatele krajów Commonwealthu, w tym m.in. Kenijczycy czy Pakistańczycy rezydujący w królestwie. To jednak gest wobec eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej, która podejrzewa, że mieszkańcy innych państw Unii byliby skłonni głosować za integracją.

David Davis, lider grupy około 50 deputowanych konserwatywnych przeciwnych członkostwu, i tak krytykuje Camerona za chęć błyskawicznego przeprowadzenia referendum. Jego zdaniem taki kalendarz nie pozwoli na przeprowadzenie w tej sprawie „poważnej dyskusji". Cameron jego oceny nie może zlekceważyć, bo w parlamencie ma większość tylko sześciu głosów.

Na razie nastroje są jednak po stronie premiera. Średnia sondaży w ostatnich tygodniach pokazuje, że 45 proc. Brytyjczyków opowiada się za członkostwem, a tylko 35 proc. jest mu przeciwnych.

– Nasi wyborcy mają awersję do ryzyka i raczej są skłonni do głosowania na status quo. Tak było w ubiegłym roku przy referendum o niepodległości Szkocji i w wyborach parlamentarnych parę tygodni temu. I tak też będzie w referendum o członkostwie w UE. Wielka Brytania pozostanie w zjednoczonej Europie – zapewnia Fraser.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019