Kremlowska Rada Bezpieczeństwa poinformowała, że oba kraje porozumiały się, by wspólnie zwalczać kolorowe rewolucje. Zarówno w Moskwie, jak i Pekinie tak nazywają społeczne niezadowolenie, które w ciągu ostatniego dziesięciolecia poprzez rozruchy i manifestacje doprowadziło do upadku całego szeregu rządów w państwach postradzieckich. W obu stolicach uważają, że „rewolucje" zostały wymyślone i sfinansowane przez Zachód.
„Przede wszystkim należy koniecznie odnaleźć kanały i sposoby, za pomocą których wrogie siły oddziałują na społeczną stabilność" – radziła pół roku temu chińska gazeta „Global Times" związana z dowództwem tamtejszej armii. Jednocześnie przyznawała, że sama Rosja jest zagrożona kolorową rewolucją, gdyż „zachodnie sankcje poderwały i bez tego dość problematyczną rosyjską gospodarkę".
Jednak ostatnio to Pekin musiał się zmierzyć z problemem niezadowolenia społecznego, które wylało się między sierpniem a grudniem w postaci manifestacji w Hongkongu. „Żaden kraj nie jest bezpieczny (...) przed tymi eksperymentami zachodnich technologów politycznych" – przestrzegł chińskich generałów jesienią ub.r. rosyjski wiceminister obrony Anatolij Antonow.
Część dowódców z Pekinu zgodziła się z nim. „Chiny i Rosja powinny wymieniać się doświadczeniem. Rosja umie się chronić przed zagranicznymi agentami i wie, jak nie naruszając prawa, odcinać prozachodnie siły wewnątrz kraju od finansowania" – pisał jesienią generał-major chińskiej armii Wan Hayuan. „Ale my za to wiemy, co robić, by nie dopuścić do rozszerzenia się masowych niepokojów i jak utrzymać spokój w społeczeństwie" – zaraz dodał.
Mimo to w czasie poniedziałkowego moskiewskiego spotkania przedstawiciele chińskiej Rady Państwa (odpowiednik rządu) zachowali wstrzemięźliwość. W przekazanym przez nich komunikacie końcowym nie ma słowa o kolorowych rewolucjach sponsorowanych przez państwa zachodnie. „Będziemy wspierać wysiłki drugiej strony w celu ochrony suwerenności państwowej, integralności terytorialnej, bezpieczeństwa i stabilności, (...) występując przeciw ingerencji z zewnątrz i jednostronnym sankcjom" – napisali Chińczycy w swoim dokumencie po spotkaniu.