Gysi nie pasuje już do postkomunistów

Dla CDU i Angeli Merkel to dobry znak, gdyż zwiększa szansę na jej czwartą kadencję na stanowisku szefa rządu.

Aktualizacja: 12.06.2015 18:50 Publikacja: 11.06.2015 21:08

Sahra Wagenknecht na niedawnym zjeździe ugrupowania Die Linke (Lewica) w Bielefeld

Sahra Wagenknecht na niedawnym zjeździe ugrupowania Die Linke (Lewica) w Bielefeld

Foto: PAP/EPA

Gregor Gysi jest bodajże najbardziej charyzmatycznym z niemieckich polityków. Z pewnościa najbardziej elokwentnym.

Od upadku NRD, gdzie był prominentnym adwokatem oraz zdaniem wielu współpracownikiem Stasi, odgrywał czołową rolę na scenie politycznej jako ostatni szef SED, potem postkomunistycznej PDS, a następnie rozdawał karty w partii Die Linke (Lewica).

Ogłosił właśnie, że po wakacjach rezygnuje z funkcji przewodniczącego frakcji Die Linke. Rzecz dotyczy wprawdzie trzeciego pod względem reprezentacji w Bundestagu ugrupowania, ale nie takie zmiany personalne przechodziły w Niemczech bez większego echa. Z Gregorem Gysim jest inaczej. Jego zapowiadana dymisja urosła natychmiast do rangi sensacji. A to dlatego, że może mieć wpływ nie tylko na dalsze losy Die Linke, ale także znacznej części elity politycznej Niemiec, nie wyłączając kanclerz Angeli Merkel.

Rzecz w tym, że za dwa lata szefowa rządu i jej CDU będą miały szansę sięgnięcia po raz czwarty po urząd kanclerza. Jako że CDU i bawarska CSU nie mogą marzyć o zdobyciu bezwzględnej większości, będą potrzebować partnera koalicyjnego. SPD, z którą CDU/CSU rządzi już drugą kadencję, mogła nie być zainteresowana dalszym mariażem, na którym tylko traci. Mogła się więc pokusić o koalicję z Die Linke. Trzecim partnerem w takiej konstelacji mogliby być Zieloni. Te trzy partie dysponują większością w Bundestagu i niewiele wskazuje na to, aby mogły ją stracić za dwa lata.

Ale bez Gregora Gysiego we władzach Die Linke plan ten jest mało realny.

– Nie bójmy się rządów. Spójrzmy realnie na eksport broni i zagraniczne misje pokojowe Bundeswehry. Jakże wielki byłby to postęp – przekonywał pragmatyk Gysi swych ortodoksyjnych towarzyszy w ugrupowaniu postkomunistycznym. Kierownictwo partii pozostało jednak głuche na takie argumenty i trzyma się nadal sztywno programu, w którym mowa jest nawet o wystąpieniu Niemiec z NATO. – Doszedł do ściany i zmuszony został do wywieszenia białej flagi – tłumaczy „Rz" prof. Klaus Schroeder z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Wraz z rezygnacją Gysiego upadła koncepcja utworzenia za dwa lata rządu czerwono-czerwono-zielonego.

Wprawdzie nie wiadomo jeszcze, kto będzie następcą Gysiego na stanowisku szefa frakcji Die Linke, ale wiadomo już, że wielkie szanse ma 45- -letnia wielka dama postkomunistycznej lewicy, którą jest Sahra Wagenknecht. Jest, a przynajmniej do niedawna była zdeklarowaną komunistką. Przewodzi w Die Linke tzw. Platformie Komunistycznej, skupiającej członków opowiadających się za marksizmem oraz realnym socjalizmem i definiowanym na tej podstawie ideologicznej pojęciu sprawiedliwości społecznej. – To niemal druga Róża Luxemburg – mówi prof. Schroeder.

W dodatku jest żoną Oskara Lafontaine'a, ponad 70-letniego nestora lewicy w SPD, z którą to partią rozstał się w niezwykle spektakularny sposób, oznajmiając pewnego dnia o swej rezygnacji z funkcji szefa SPD, i ministra finansów w gabinecie kanclerza Gerharda Schrödera. Był to protest przeciwko odejściu od ideałów socjaldemokracji przez kanclerza, który ciągnął SPD w kierunku centrum sceny politycznej.

To Lafontaine tworzył na zachodzie Niemiec struktury lewicowego ugrupowania, które połączyło się następnie z postkomunistami z byłej NRD, tworząc partię Die Linke. W byłej NRD urodziła się Sahra Wagenknecht.

– Nie ma mowy o żadnej koalicji z SPD dopóki partia ta wspiera groszowe miejsca pracy, ogranicza prawo do strajków i opowiada się za misjami wojennymi Bundeswehry – ogłosiła niedawno. Niewykluczone, że zostanie szefową frakcji Die Linke wspólnie z Dietmarem Bartschem, reformatorem podobnym do Gysiego, ale nikt nie ma wątpliwości, że to ona będzie miała decydujący wpływ na kierunek Die Linke. Z Lafontainem działającym za kulisami.

– Uwikłana w koalicji z CDU/CSU SPD nie jest w stanie zwiększyć kręgu swego oddziaływania i właściwie socjaldemokratom nie pozostaje nic innego, jak podjęcie ryzyka i szukanie porozumienia z Die Linke. To jedyna szansa na objęcie władzy – przekonuje „Rzeczpospolitą" prof. Werner Patzelt, politolog z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie. Tym bardziej że Zielonym blisko nie tylko do SPD, ale i Die Linke. Postkomunistyczna lewica w Niemczech nie uznaje jednak realiów i tkwi głęboko w swej ideologicznej przeszłości.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022